wtorek, 22 stycznia 2013

Zero litości

To jest normalnie szok! - tymi słowami przywitał mnie dzisiaj Ryszard. Żadnego "cześć", "witaj" czy jakiejkolwiek innej wersji zwrotu grzecznościowego... Uuuuu - pomyślałem - pewnie stało się coś poważnego... Czekając na wyjaśnienia Ryha wyobrażałem sobie przeróżne potencjalne powody jego ogromnego zdziwienia przeplatanego dość dużą dozą frustracji. Oczekiwanie trwało mniej więcej minutę, którą wypełniły kolejne "szokujące" sformułowania Ryszarda: Jestem w szoku! Czegoś takiego jeszcze nie widziałem! To niesłychane! - powtarzał mieszając farby. Jego wzrok utkwiony był w brązowym kubku, w którym dynamicznym ruchem rozrabiał niewielką porcję barwnika o zabarwieniu pomarańczowo-różowym. Z każdą sekundą niepewności poziom mojego niepokoju rósł niczym krzywa wykresu funkcji kwadratowej. Ktoś zniszczył fragment malowidła? Jakiś "znający się na wszystkim" przekroczył granicę hejterstwa? A może po prostu zadziwiło go lodowisko, w które zamieniły się dzisiaj chodniki i ulice? Przez 60 sekund przerobiłem kilkanaście różnych scenariuszy kryzysowych... W pewnym momencie Ryho zlitował się nade mną i powiedział: Zaraz idziemy na UnderGlass. Pokaże Ci coś szokującego...

Gdy przyszedłem Ryho mieszał farby niczym w transie, lub w szoku... Tempo pracy przypominało działanie robota kuchennego. Widać było, że coś go bardzo wzburzyło...

Ryszard pozbierał ze swojej podręcznej mieszalni farb kilka małych kubków z barwnikami, nieco większy kubek z czystą wodą, pędzle oraz pokrywkę od plastikowego wiaderka. Na pokrywce ustawił kubki i jak doświadczony kelner niosący na tacy całą zastawę ruszył pewnym krokiem do pomieszczenia schodów ruchomych. 

Niczym kelner pokonał kilkanaście metrów trzymając w ręce plastikową "tacę" z kilkoma kubkami farby

Skierował się od razu do tej jego części, w której przez ostatnie 2 dni koncentruje swoje twórcze działania. To obszar znajdujący się w pobliżu pieców hutniczych, gdzie powstają postaci hutników. Na ich sylwetkach znajdowały się kawałki sznurków, zaś patrząc z bliska bez problemu dostrzec mogłem zapis zmian, jakie zaszły w kompozycji w ostatnim czasie. UnderGlass nie zna litości - powiedział wreszcie Ryho. Centymetr... Ba! Milimetr przesunięcia od razu sprawia, że wszystko się wali! - kontynuował wyraźnie wzburzony. Nie spodziewałem się tego, zwyczajnie mnie to zaskoczyło - podsumował z wyczuwalną nutą niedowierzania w głosie. 

Fragment żółtego sznurka wyznacza granicę zmiany...

Być może zastanawiacie się teraz dlaczego Ryho był tak zaskoczony. Przecież od początku pisaliśmy, że ma świadomość jak niesamowicie precyzyjna musi być kompozycja, aby oszukać mogła ludzkie oko. Zgadza się, Ryszard nie zapomniał o tym. Ale wierzcie mi, w przypadku postaci hutników to naprawdę jest kwestia jednego czy dwóch milimetrów! Czyli czegoś, czego na powierzchni niemal 80 m kw. po prostu nie ma!

Ryszard pokazał mi kilkanaście wydruków. Wszystkie pokryte były siatką kwadratów. Część z nich to rzut poziomy, a część to widok przekształcony zgodnie z perspektywą. To owoc całego dnia pomiarów z perspektografem oraz pracy przy komputerze. Całego dnia! Na jednych i drugich widać było granice namalowanych postaci oraz zaznaczone na czerwono układy jakie powinien uzyskać po korekcie. Dla mnie właściwie nie było różnicy. W 99,9% granice się pokrywały. Ale to te 0,1%  nie zna litości...

 
 Ryho pracujący nad korektą. Dookoła sterta kartek z precyzyjnie wyznaczonym zakresem zmian

Ryho wyjaśnił mi potem, że w przypadku np. skał jest nieco inaczej. Tutaj centymetr nie zaburzy kompozycji. W przypadku postaci ludzkich mamy do czynienia z hiperrealizmem. Dosłownie. Jeśli dodacie do tego fakt, że Ryszard musi bardzo precyzyjnie odwzorować charakterystyczne dla pracy hutnika pozy i gesty, to być może zdacie sobie sprawę z tego jak wielkim wyzwaniem jest UnderGlass. Pamiętam jak Ryho na początku realizacji projektu wspominał, że obraz w klatce schodowej Centrum Dziedzictwa Szkła będzie najtrudniejszym dziełem. Z wielu powodów, m.in. dlatego, że ogranicza go wystrój i architektura wnętrza, do których musi się idealnie dopasować oraz z powodu nagłego spadku terenu, który musi oszukać. Teraz do listy wyzwań dopisał nową pozycję - wielkoformatowe postaci ludzkie, z którymi w przypadku Niedzicy i Wieliczki nie miał do czynienia. Tu są. I już na wstępie bezwzględnie pokazały Ryhowi, że nie wybaczają. I nie mają sentymentu. Ani na milimetr... Ryszard w rewanżu udowadnia im, że wcale się tym nie przeraził, a wymuszona korekta wyzwoliła w nim tylko "malarską złość" i wzmogła jego dążenie do perfekcji. 

Do następnego!

DI 

ps. 

Ryszard chyba jednak polubił kamerę;)

5 komentarzy:

  1. Zaniepokoiła mnie forma psychiczna Ryha. Czy jest ona wynikiem ograniczonego kontaktu z rodziną, czy też pracą do późnych godzin nocnych nie wiem. Ale to, że zaczyna gadać z kamerą , a nie do kamery (za pośrednictwem!)jest bardzo niepokojące ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie, konwersacja z kamerą żartobliwa odpowiedź Ryha na poprzedni wpis pt. Persona non grata;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jak będzie z tym plebiscytem na nazwę? :) ...mam już 6 pomysłów. Jedne jako tytuły, inne podtytuły do oryginału. Nie wiem czy zmiana oryginału na polską wersję nie zaburzy przypadkiem wydźwięku... hmmm? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. 6? Wow! UnderGlass na pewno zostanie jako tytuł główny. Lubimy go, do tego zafunkcjonował już w mediach. Ale polski podtytuł to sprawa otwarta:)

    OdpowiedzUsuń
  5. 6 - patrząc z różnej perspektywy, niektóre to gra słów.
    Tak też myślałam, za bardzo się wkomponował, żeby go teraz zmieniać. No to czekam niecierpliwie na konkurs :) po ukończeniu dzieła.

    J.

    OdpowiedzUsuń