czwartek, 24 stycznia 2013

Presja dzieła - depresja artysty

Jakiego typu presję możemy odczuwać? Zazwyczaj chcemy być w czymś najlepsi. Zaczyna się już w piaskownicy, czyja babka jest lepsza. Potem jazda na rowerze, ale tak bez tych głupich dodatkowych przykręcanych kółek z tyłu - bo Jaś z sąsiedniego podwórka już jeździ tylko na dwóch (presja otoczenia). Presja w szkole, presja na studiach, presja w pracy. Zawsze odczuwamy jakąś presję (chociażby żeby napisać fajny wpis na bloga).
Artyści znają jeszcze jeden jej rodzaj - PRESJĘ SZTUKI. 

Nacisk jest duży trzeba to przyznać. Skończone dzieło oglądają i komentują setki, tysiące, miliony ludzi. Każdy ma jakieś zdanie na temat obrazu, filmu czy rzeźby. Ryho opowiadał mi ostatnio anegdotę o Picassie i jego przyjacielu - malarzu George'u Braque.
Picasso: Ładną wiewiórkę namalowałeś na tym obrazie.
George: Jaką wiewiórkę?
Picasso: No jak to? Tu ma oczka, łapki a tam ogonek.
George: Ale to nie jest wiewiórka tylko "Kobieta z mandoliną"...
Podobno Braque przemalowywał obraz wielokrotnie, ale już zawsze widział na nim tylko tą wiewiórkę.

Czasem presja sztuki ma swoje tragiczne zakończenie. Vincent van Gogh obciął sobie ucho, inni artyści cieli na kawałki swoje obrazy lub je podpalali.


Vincent van Gogh "Autoportret z zabandażowanym uchem i fajką". Historii na temat okoliczności obcięcia ucha przez artystę krąży wiele, podobno pokłócił się z Paulem Gauguinem - o sztukę.




Od czego zależy ta cała presja dzieła sztuki? 

Ryho wyjaśnia, że wszystko siedzi w głowie. W jego wyobraźni malowidło od samego początku jest perfekcyjne, jak przyznaje mogłoby już tylko zostać w tej głowie. Ono już istnieje bardzo realnie w umyśle artysty, nie trzeba go malować - jest to esencja dzieła sztuki (inni nazywają to śmiercią prawdziwej sztuki, zobaczcie sobie kłótnie o konceptualizm w sztuce...).

Gdy masz idee widzisz całość. Tak jak Leonardo da Vinci. On nie skończył ani jednego swojego obrazu. Dlaczego? Miał presję dzieła. - tłumaczy Ryho.

Jak przyznaje, etap białego płótna, czystej posadzki jest piękny - tabula rasa. Można stworzyć wszystko. Problem zaczyna się w trakcie pracy. Wrogiem jest czas, który mija a praca wciąż trwa. 

Sztuka nie jest klasztorem. To nie jest benedyktyńska robota - misja związana z czasem - broni się Ryho.



Ryho powiedział, że malując jest jak Don Kichot walczący z wiatrakami. Hmmm,  chyba raczej z hutnikami...


Proces twórczy to niekończąca się opowieść, są dzieła które nigdy nie mogą się skończyć. Piramidy, gotyckie katedry czy barcelońska Sagrada Familia - to przykłady sztuki tworzonej przez stulecia.

W malarstwie trwający czas zaczyna drażnić. Już obraz zbliża się do finiszu, już ma być podpisany przez artystę, kiedy okazuje się, że jeszcze coś trzeba poprawić. Coś nie pasuje, portret ma krzywy nos, albo noga jest za krótka. Wobec sztuki trzeba być cierpliwym - czas to wróg!
Oswoić czas poprzez sztukę próbował polski artysta Roman Opałka, którego najbardziej znanym dziełem - pracą jego życia jest projekt "Opałka 1965/1 - ∞". Malarz płótno po płótnie zapisywał kolejnymi liczbami (każdą cyfrę wypowiadał na głos i nagrywał cały proces twórczy na magnetofon), po skończeniu następnego płótna robił sobie aktualne zdjęcie i dodawał je do obrazu. Upływający czas był tu sztuką samą w sobie, zatrzymał się, kiedy Opałka napisał ostatnią cyfrę w swoim życiu...

123  124 125 126 Roman Opałka 127 128 129 130


Śmierć artysty często przerywa pracę na dziełem. Ciekawe co by było gdybym teraz umarł. Poślizgnął się na krośnieńskim Rynku...Czy ktoś skończyłby malowidło? - nie wiem czy Ryho mówi serio, czy to początki depresji...  - Dla odbiorcy trzeba go skończyć. - ufff, a jednak wola życia jest. Będzie dobrze.

Zastanawiam się czy presja dzieła zależy od jego wielkości. UnderGlass mały nie jest. Ale Ryho mówi, że nie. Każde dzieło, dokładnie KAŻDE dzieło jest presją dla jego twórcy. Zwłaszcza jak ktoś nazwie je ARCY-dziełem. Już poprzeczka wyżej, kolejna presja, kolejne poprawki, mija czas, A CZAS TO WRÓG!

Propozycja, aby wyrwać Ryha z opresji malowania i depresji związanej z presją, muzyka łagodzi obyczaje (mała zmiana klimatu, to nie Bach):


Pozdrawiam.

KS

1 komentarz:

  1. Podsumowanie postu clipem Freddiego i Davida jest jak najbardziej na miejscu. Ci dwaj muzycy byli perfekcjonistami w swojej artystycznej dziedzinie. I tak samo Ryho, jest człowiekiem podchodzącym do tego co robi w sposób niezwykle dokładny (a znam go osobiście dość długo). Wystarczy przejrzeć jego prace ( http://www.picasaweb.google.pl/ryhopaprocki ), aby zauważyć, że są dopracowane w najmniejszym szczególe. Dlatego myślę, że jedyną presją jaka na niego może oddziaływać, to czas który mu pozostał do zakończenia pracy przy "UNDERGLASS". Ufam, że ma go jednak na tyle dużo, aby pozwolił mu się wyrazić artystycznie w pełni. Życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń