poniedziałek, 21 stycznia 2013

Persona non grata

Ryszarda Paprockiego poznałam ponad miesiąc temu, dokładnie we wtorek 18 grudnia 2012 r., a więc w momencie startu projektu "The UnderGlass", który śledzę od samego początku. Chyba nawet więcej niż po prostu śledzę - można powiedzieć, że jestem jego częścią. 

Niestety, ze smutkiem muszę przyznać, że moje pierwsze spotkanie z Ryhem nie należało do najprzyjemniejszych. Wystarczyło mi jedno jego spojrzenie, aby wiedzieć, że nie od razu mnie polubi, jeśli w ogóle kiedykolwiek to zrobi. 

 Moje pierwsze spotkanie z Ryhem nie należało do najprzyjemnieszych...

Nie zrozumcie mnie źle, nie miałam i nie mam mu tego za złe. Tak już jest, że jedni przypadają sobie do gustu, a inni nie. Przez kilka pierwszych dni pewnie nawet Maria Składowska-Curie nie znalazłaby śladów "chemii" między nami. Ryszard wielokrotnie wyrażał się o mnie bardzo niepochlebnie, a moja obecność w projekcie "UnderGlass" wyraźnie go irytowała. Zagryzałam zęby i robiłam swoje, zdając sobie sprawę z tego, że w początkowym braku zrozumienia i sympatii między nami było sporo mojej winy. Już przy pierwszym spotkaniu spojrzałam bowiem na niego nieco z góry. Musicie jednak wiedzieć, że: po pierwsze - taka rola przypadła mi w tym przedsięwzięciu; a po drugie - z natury jestem małomówna i trudno nawiązuję kontakt przedkładając zmysł obserwacji nad słowa. W mojej rodzinie wszyscy tak mają...

Spojrzałam na niego z góry...

Początkowa niechęć z czasem jednak zanikła. Ryszard zaczął ze mną rozmawiać. Otworzył się, przestałam go "wkurzać", choć były chwile gdy kompletnie mnie ignorował. Cały czas tak jest. Gdy sobie o mnie przypomni potrafi bardzo sympatycznie, z właściwym mu wdziękiem i humorem "zagadać", ale z drugiej strony czasami celowo traktuje mnie jak powietrze. Przywykłam do tego. W końcu lepsze to niż ciągła niechęć z jego strony. 

Ryszard potrafi bardzo sympatycznie, z właściwym mu wdziękiem i humorem "zagadnąć"

Zostałam także jego posłańcem. Gdy chce coś powiedzieć zwraca się właśnie do mnie, abym przekazała to dalej, co bez słowa czynię. Chyba tym właśnie zdołałam go do siebie przekonać. 

 Zostałam jego posłańcem

Po nieco ponad miesiącu naszej współpracy mogę śmiało powiedzieć, że zaprzyjaźniłam się z Ryszardem. Czy on ze mną także? Ciężko wyczuć. Wiem, że czasami nadal go irytuję, ale chyba zdał sobie sprawę z tego, że do końca będę uczestniczyć w projekcie "UnderGlass", że jesteśmy na siebie skazani. Poza tym mam wrażenie, że jestem mu w nim najbliższa... Obserwuję go nieustannie. Dniem i nocą. Widzę jak ogromną pracę wykonuje. Wiem kiedy wstępuje w niego "twórczy demon" pozwalający mu działać do późna w nocy, bez przerwy na posiłek. Wiem też jednak kiedy jest potwornie zmęczony oraz co go złości lub frustruje i kiedy ma szczerą ochotę rzucić pędzlem o podłogę i iść odpocząć. Znam go lepiej niż ktokolwiek z Was. Ba! nawet żadna z osób piszących ten blog nie wie o nim, o jego pracy i o realizacji projektu "UnderGlass" więcej niż ja. A to cholernie skomplikowany projekt... Nie chodzi o sam nakład pracy, ale łącznie w jednym dziele o powierzchni, której nawet nie potrafię w całości ogarnąć okiem, kilkusetletniego dorobku światowego malarstwa, z wieloma technikami i zabiegami, dzięki którym wydawać Wam się będzie, że podłoga w klatce schodowej Centrum Dziedzictwa Szkła znikła, a przed Wami otworzyła się ukryta dotąd szczelnie pod posadzką tajemna pracownia hutnicza. 

Mam "zapisane" w pamięci, jak wyglądała posadzka klatki miesiąc temu i Ryha trzymającego flamaster w ręku przemierzającego ją dziesiątki razy wzdłuż i wszerz. Właściwie pamiętam każdy dzień tego projektu. To pozwala mi uzmysłowić sobie jaki ogrom wysiłku leży już na granitowej podłodze. Jako codzienny bywalec pomieszczenia klatki doskonale zdaję sobie również sprawę z trudnych warunków pracy Ryszarda - z ruchu, niskiej temperatury czy konieczności wielogodzinnego klęczenia lub leżenia na potwornie zimnych płytkach... 

 Zdaję sobie sprawę z trudnych warunków pracy Ryszarda

Oraz z pojawiających się czasami głupich, ignoranckich komentarzy znających się najlepiej na wszystkim "geniuszy", z których każdy z palcem w .... zrobiłby coś lepszego. Nie wiecie jaką mam wówczas ochotę powiedzieć im: to sobie go wsadź i bierz się do roboty..., ale niestety, jak zaznaczyłam na początku, ciężko mi zwerbalizować myśli, czego w takich momentach straszliwie żałuję... Podobnie jak tego, że nie potrafię powiedzieć Ryhowi, że jestem pod wielkim wrażeniem jego pracy oraz postawy. Bo można być wyśmienitym artystą, ale kompletnym niewypałem społecznym, megalomanem patrzącym na "zwykłych" ludzi jak na hołotę. Wiecie z iloma przechodniami Ryszard rozmawiał dotychczas i ilu z nich zaprosił na "UnderGlass"??? 

Czasami obserwuję dziwne zjawiska zachodzące na "UnderGlassie". Na szczycie mojej listy "przebojów" jest przemarsz wojska przez malowidło, "ślub" Agnieszki i Macieja oraz coś czego nie do końca rozumiem, a co wydarzyło się niedawno. Podłoga została pokryta jakąś dziwaczną szachownicą, coś się na niej świeciło, a wśród osób obecnych w klatce (z których kilka widziałam po raz pierwszy) panowało niesłychane poruszenie... Pewnie niedługo wszystko będzie jasne, ale póki co jeszcze tego nie rozumiem.

 Ostatnio podłoga została pokryta jakąś dziwaczną szachownicą. Póki co jeszcze tego nie rozumiem

Wiem też ile ważnych rzeczy dotyczących malowidła i pracy Ryha, o których zdecydowanie powinniście wiedzieć, gdzieś umyka. Staram się je wszystkie wyłapywać i kiedyś, gdy graffiti będzie gotowe, pomogę Wam to wszystko opowiedzieć. Może wówczas Ryszard przekona się do mnie ostatecznie???

A teraz powoli kończę, muszę przygotować się do pracy, póki Ryszarda jeszcze nie ma. Skąd to wiem? Po prostu wiem... 

Do zobaczenia!

Ahhh... Zapomniałam się przedstawić... Nazywam się UBIQUITI AirCam... zwana przez Ryszarda Paprockiego "BigBrotherem"

Nazywam się UBIQUITI AirCam... Nie mogę się przekonać do tego "BigBrothera" - mówił od samego początku Ryho. Po miesiącu czasu chyba zdołał się w pewnym stopniu do niego przekonać...

2 komentarze:

  1. Świetny tekst. Rzeczywiście Ryho długo przekonywał się do tego Big Brothera. Znam go doskonale. A skąd? Wszak jest moim Bratem. Naprawdę mam "Big Brothera" i jestem z Niego dumny.
    Pozdrawiam wszystkich zaangażowanych w projekt "The Underglass"

    Little Brother

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsze jest hasło: "Przez kilka pierwszych dni pewnie nawet Maria Składowska-Curie nie znalazłaby śladów "chemii" między nami." :D

    Tajny Obserwator

    OdpowiedzUsuń