wtorek, 5 lutego 2013

Reżim "al dente"

Reżim - pierwsze skojarzenia? Zdecydowanie polityka i rządy obchodzących się w bardzo niedelikatny sposób z przeciwnikami dyktatorów. Okazuje się jednak, że w podobnie dyktatorski i bezlitosny sposób obchodzi się z Ryszardem jego własne malowidło! Paradoks, prawda? Jak się to mówi? Żmija na własnej piersi wyhodowana? 

 Piękno malowidła z każdym dniem widać coraz bardziej. Mało kto wie, że w tych warstwach ukryty jest bezwzględny charakter

To nie żart. Tworzenie malowidła "UnderGlass" to nieustanny proces podporządkowywania się technologii. Ale wiemy już, że to nie jest po prostu malowidło. Powstaje na dość nietypowym podłożu, nie "działa" jak inne prace i w przeciwieństwie do milionów innych obrazów wiszących na ścianach w galeriach, muzeach czy po prostu w domach można, a nawet powinno się po nim chodzić. 

To zaledwie trzy przychodzące mi na szybko do głowy różnice. Zupełnie inaczej także powstaje. Chodzi o stronę technologiczną, która wyznacza rytm pracy Ryha. Jeśli kiedyś zastanawialiście się czemu Ryszard "skacze" po malowidle i co chwila maluje w innym miejscu zamiast przysiąść na dłużej w jednym punkcie i  go skończyć, to absolutnie nie jest to wynik upodobań artysty do częstych wędrówek. Tak po prostu musi być. 

 Śledzący uważnie prace Ryha bez trudu zauważą, że "skacze" on po malowidle. Co chwila przenosi się w inne miejsce i pracuje nad niewielkim fragmentem kompozycji. To warunek, który postawiło mu samo malowidło

Gdybyśmy potraktowali malowidło jak kawałek tortu (tak, tak, znowu to biedne ciacho posłuży do wyjaśnienia czegoś metodą "na chłopski rozum"), takiego złożonego z trzech warstw zwanego powiedzmy "UnderGlass", to na spodzie mielibyśmy cienką warstwę podmalówki, w środku grubą warstwę "zasadniczą", a na wierzchu znowu cienką warstwę nadmalówki. Dodatkowo musimy jeszcze wspomnieć o cieniutkiej warstwie "lukru" utwardzającego, którym na końcu pokrywa się malowidło oraz dwie na przemian ułożone warstwy impastu i laserunku, które tworzą warstwę zasadniczą. Można powiedzieć, że impast to warstwa nieprzezroczystej farby, może być dość gruba, a laserunek to warstwa transparentna - wyjaśnia Ryho. Ok, może się zagalopuję, ale trzymając się cukierniczej terminologii to coś jakby gęsty krem i przepuszczająca światło galaretka. To one, nakładane na siebie decydują o kompozycji dzieła. Trzeba ich nanieść kilka, czasami kilkanaście. I właśnie przy ich nanoszeniu w całej okazałości widać "dyktatorską" naturę technologicznej strony malowidła 3d...

Od momentu rozmieszania farb, czyli połączenia żywicy poliuretanowej z pigmentem, którego swoją drogą może być maksymalnie 30% i ani odrobiny więcej, mam 90 minut na ich zużycie. Jeśli nie wykorzystam całości w tym czasie, to niestety reszty muszę się pozbyć. Nie ma rady - mówi Ryho. Ale to nie koniec. Gdyby chodziło tylko o to, to sprawa nie byłaby warta poświęcenia jej całego wpisu na blogu - śmieje się Ryszard. Po zamalowaniu jakiegoś fragmentu nie mogę kontynuować tam pracy przez następnych 16 godzin. Zanim zdążyłem zadać oczywiste w tej sytuacji pytanie Ryho zaczął już wyjaśniać. To tak jakbyś chciał ugotować makaron na klasyczne "al dente" (i znowu kulinarnie - przyp. DI). Wrzucasz do garnka porcję makaronu, gotujesz przez 3 minuty i nagle stwierdzasz, że jesteś głody bardziej niż myślałeś, albo z niezapowiedzianą wizytą wpada "ktoś", np teściowa. Cieszysz się niezmiernie i dodajesz trochę. Efekt? Albo rozgotujesz wcześniejszy, albo niedogotujesz ten wrzucony później. W każdym razie będzie to wszystko nie dobre. 

90 minut - Ryho ma tyle samo czasu na wykorzystanie przygotowanej farby, ile mają piłkarze na boisku na rozstrzygnięcie zawodów na swoja korzyść

Na tym nie kończy się jednak bezlitosna postawa malowidła. Idealny czas na nanoszenie kolejnej warstwy to okres 16-24 godzin od momentu zakończenia wcześniejszych prac. Wówczas poprzednia warstwa nabiera charakterystycznej lepkości, która już kilka razy zafundowała nam nagły wzrost adrenaliny. Wtedy poprzedniej warstwy nie trzeba matowić, co jest dość ciężką fizyczną pracą z tzw. włókniną ścierną w ręce. Dziwne, prawda? Dopiero po 13-14 godzinach pojawia się lepkość, która znika po następnych 10 godzinach. Po upływie doby całość trzeba matowić. Zazwyczaj Ryho odczekuje znacznie dłużej, bo ścieranie w nieodpowiednim momencie, przed upływem 24 godzin, mogłoby poważnie zaszkodzić kompozycji. 

Do tego wszystkiego musicie dodać konieczność kilkakrotnego w ciągu dnia odkurzania powierzchni oraz fakt, że kolejne warstwy muszą mieć odpowiednią grubość. Ok, 0,5 mm, co po wyschnięciu daje warstwę mierzoną w mikronach. Grubsza nie może być, dlatego po kilku tygodniach pracy moje ubranie wygląda jak paleta. To w nie pozbywam się nadmiaru farby. 


Ubranie robocze Ryha. Wprawdzie mógłby wycierać nadmiar farby w jakąś ścierkę lub gąbkę, jednak zdecydowanie bardziej ergonomicznie jest wytrzeć ją w ubranie


Wszystko? Ależ oczywiście, że nie! Warstwy schną bardzo szybko. 3 minuty - tyle mniej więcej czasu ma Ryho aby usunąć np. kroplę farby, która przypadkiem znalazła się na powierzchni. Po tym czasie po prostu musi przemalować zabrudzony fragment. Tę cechę dobrze widać na przykładzie widocznego na pierwszym planie hutnika. Tego po prawej stronie, z lekko siwawymi włosami. Okazało się, że jego twarz przypomina inną dość znaną w Krośnie twarz, co jest absolutnym przypadkiem. Ale, że nie chcemy, aby tego typu podobieństwo prowokowało jakiekolwiek komentarze Ryho musi ją zmienić. Jak? Namalować od nowa na tej istniejącej. To będzie hutnik o dwóch twarzach - żartuje Ryszard. 

Koniec? Mógłbym napisać jeszcze drugie tyle. Ryho opowiadał to wszystko mieszając farby, a jako, że temat jest wyjątkowo wciągający skończył w momencie, gdy pozostało mu tylko wyrzucenie ich do kosza... 

Do następnego!   

DI

ps. resztę opowieści na pewno niedługo przeczytacie:)

Mimo "dyktatorskiego" charakteru Ryho uwielbia pracę nad "UnderGlass", co mam nadzieję widać

3 komentarze:

  1. Po zakończeniu prac niechaj to zacne odzienie upaprane farbą zawiśnie za szkłem. W ramki go! ;D
    Ciekawa sprawa jak dużo czasu musi upłynąć i ile uwagi trzeba poświęcić, aby ukończyć fragment takiego graffiti. Jak w takim razie Ryho radzi sobie z malunkiem na wolnym powietrzu w różnych warunkach atmosferycznych...

    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po nie już ustawiła się kolejka;) Jeśli chodzi o Kraków i Niedzicę - całość terenu prac była ogrodzona i zadaszona namiotami. Dodatkowo, gdy coś podciekało Ryszard radził sobie niczym harcerz - odprowadzał wodę "kanałami" lub podwieszał pod dachem namiotu dodatkowe folie wyprowadzające deszczówkę na zewnątrz. Pod tym kątem "UnderGlass" jest łatwiejszy, ale pod wieloma innymi znacznie bardziej skomplikowany

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano walka z kaprysami pogody to jakby podwójna praca.
    Teraz dopiero doczytałam drugą część - właśnie! coś znanego zauważyłam w tej twarzy, ale co/kto nie mam pojęcia. I pewnie się nie dowiemy ;D oby tylko ten "dwulicowy" znów nie był do kogoś podobny.

    OdpowiedzUsuń