piątek, 15 lutego 2013

Minimax

Charakter mojej obecnej pracy można zdefiniować jednym słowem - "minimax" - powiedział Ryho tuż po naszym przywitaniu. 

Gdy wszedłem do pomieszczenia schodów klęczał skulony z głową w odległości ok. 20 cm od podłogi, koncentrując swoją uwagę na bardzo niewielkim fragmencie "UnderGlass". Początkowo ani mnie nie zauważył, ani nie usłyszał, tym bardziej, że klatkę wypełniał tępy i monotonny dźwięk silnika poruszającego schodami oraz muzyki puszczanej przez Ryszarda z laptopa. Od wczoraj jest to soundtrack do "Gladiatora", którego niemal monumentalne dźwięki wyraźnie zagrzewają Ryha do jeszcze intensywniejszej niż zazwyczaj pracy. Moje "cześć" wypowiedziane w momencie gdy znalazłem się dosłownie o krok od niego bardzo go wystraszyło. Rany! - wykrzyknął. Przeprosiłem, gdyż ostatnia rzecz jakiej chciałem to wystraszyć malarza tak skoncentrowanego na tworzeniu dzieła jak Ryszard w tamtym właśnie momencie. To trochę tak jakby wystraszyć skrybę kończącego kaligrafowanie ostatniego wyrazu na pięknie zapisanej stronie. Lub biathlonistę mierzącego do tarczy... Spokojnie nic się nie stało - powiedział. To przez minimax.

Ryho od kilku dni skupia się na pracy nad pierwszym planem dzieła. Jest przy tym wyjątkowo skoncentrowany

Dobrze, to o co chodzi w tym UnderGlassowym minimaxie? Pewnego dnia podczas pracy nad "Solnym Światem" zadzwoniła do mnie żona. Zapytała ile już namalowałem - wspomina Ryszard. Od razu zapytałem ją czy chce wiedzieć jaką część powierzchni płyty rynku pokryłem farbami, czy jaką powierzchnię widzianą na przyszłych zdjęciach już skończyłem. Nie bardzo wiedziała o co mi chodzi więc odpowiedziała, że chyba jest to to samo. Nie jest, bo na malowidle o długości 35 metrów pierwsze 3-4 m stanowią 1/3 zdjęcia, kolejnych kilka to następna 1/3, a ponad 20 to pozostała część. Tak działa anamorfoza - opisuje. 

Następnie Ryho zademonstrował mi rozkład powierzchni zdjęcia naszego malowidła w odniesieniu do powierzchni rzeczywistej, analogicznie dzieląc UnderGlass na 3 części. W naszym przypadku wygląda to tak:


Pierwsze ok 33% powierzchni zdjęcia to pas o szerokości 1,5 m

Kolejna 1/3 to ok 2,5-3 m posadzki

Pozostała część to w rzeczywistości ok 10 m

Gdy pracuję w obrębie pierwszych kilku metrów wówczas za pomocą bardzo niedużych ruchów pędzla uzyskuję bardzo duży efekt. To jest właśnie minimax - tłumaczy. Rzeczywiście, mimo używania tzw. zerówki (bardzo cienkiego pędzla zostawiającego ślad o średnicy włosa) kompozycja malowidła zmienia się dynamicznie zyskując mnóstwo szczegółów od razu wyłapywanych przez oko. Ryho przyznaje, że praca nad tą częścią graffiti jest idealna w momencie nazwijmy to depresji. Satysfakcjonujący rezultat uzyskiwany jest bowiem w szybkim tempie. Aby uzyskać taki sam rezultat w miejscu oddalonym o kilka, kilkanaście metrów od punktu centralnego musiał pracować znacznie dłużej i na nieporównywalnie większej powierzchni. I tu znowu eksperyment:




Znajdujące się tuż na początku malowidła czoło śruby mocującej żelazną konstrukcje do drewnianej belki, mające średnicę ok 2,5 cm miałoby ok 12 metrów dalwj średnicę co najmniej 10 razy większą, taką jak pokazany na zdjęciu wyżej fragment skały. W przypadku malowidła w Wieliczce to niewielkie oczko miałoby na końcu kompozycji, czyli 30 kilka metrów dalej wymiary 1x0,5m. 

Tak jest z każdym fragmentem kompozycji. Ryho poprowadził nawet dwa sznurki zamocowane do stopy perspektografu, które idealnie zobrazowały jak zmieniają się proporcje w anamorfozie. 

 Zwężający się w kierunku perspektografu pas utworzony z dwóch sznurków demonstruje jak zmieniają się proporcje przy zastosowaniu anamorfozy. Telefon znalazł się na zdjęciu nie przypadkowo...

...dwa metry bliżej jego szerokość odpowiada szerokości pasa...

...a jakieś 5 metrów dalej wydaje się być bardzo mały w porównaniu do wielkości głowy, która z kolei na zdjęciu robionym z punktu centralnego ma idealne proporcje


Z minimaxem związany jest jeszcze jeden element - stopień wykończenia malowidła w poszczególnych jego partiach. I znowu mała demonstracja:

 jakoś wykończenia w początkowej części malowidła

i w tej partii UnderGlass, która znajduje się na końcu. Widzicie różnicę?

W części znajdującej się w strefie wejścia do pomieszczenia jakość jest perfekcyjna. Wszystkie szczegóły widoczne są wręcz idealnie. Jak wspominałem, Ryho używa do najbardziej precyzyjnych prac tzw. zerówki. Im dalej tym jakość ulega zmianie. Pod koniec widać zdające się mieć przypadkowy charakter "maźnięcia", które po "wyrwaniu" ich z kontekstu są czystą abstrakcją. Ale spokojnie, na zdjęciu jakość będzie wszędzie taka sama. Niesamowite prawda? 

A czy wiesz czym jest "minimax"? - zapytałem na koniec Ryha. No ba!!! - odpowiedział. Minimum słów - maksimum muzyki. Niemal jednym głosem wypowiedzieliśmy także nazwisko Piotra Kaczkowskiego, legendy radiowej Trójki, przez wiele lat prowadzącego wspomniany Minimax. Daj na blog jakąś muzykę z Minimaxa - powiedział Ryho. Więc daję. Kawałek zespołu, który chyba tylko w tym radiu i w tym programie słyszałem. Specjalnie dla Ryha. Ciekawe czy mu się spodoba?



Do poniedziałku! 

DI

W ramach tradycyjnego "post scriptum" ciąg dalszy historii o twarzach podobnych zupełnie do nikogo. Okazało się, że jedna z nich była podobna do osoby w Krośnie bardzo znanej, więc Ryho ją zmienił. Wygląda teraz tak:



Gdy ją zobaczyliśmy od razu powiedzieliśmy Ryszardowi, że jakoś tak w dalszym ciągu wydaje nam się znajoma... No nie! Znowu robicie mi "wiewiórkę" (nieznających historii wiewiórki odsyłamy do wpisu pt. "Presja dzieła - depresja artysty" z 24 stycznia 2013 r. - przyp. DI)! - zaśmiał się Ryho. No to chyba jednak nie potrafię namalować uniwersalnej, niepodobnej do nikogo twarzy - podsumował. Powiedzcie jednak sami - czy nie mieliśmy choć odrobiny racji?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz