Ktoś z Was oglądał transmisję live w nocy z soboty na niedzielę? Dokładnie w okolicach północy? Jeśli tak to na pewno widział mały happening w wykonaniu Ryszarda zapowiadany chociażby poprzez naszego facebooka. Od razu muszę zaznaczyć, że wszystko wymyślił Ryho, który do końca nie zdradził nam co się wydarzy. A ci się wydarzyło? W skrócie chodziło o pokazanie, że wieczorem w naszym budynku... straszy... Tak. To zdaniem Ryha robota "Białej Damy Krośnieńskiej" - zjawy o jakże pięknie i wyjątkowo nie-zjawowo brzmiącej nazwie. "GhostBusters" w wersji krośnieńskiej miał następujący przebieg: w okolicach północy zaczęło gasnąć światło, Ryszard wyglądał jakby słyszał głosy, chwilę potem szamotał się z kawałkiem materiału, aż padł i został ściągnięty z wizji za nogi...
No to teraz dwa wyjaśnienia:
Wyjaśnienie nr 1 - cz straszy?
Tak i nie. Gdybyście weszli do budynku późnym wieczorem, z pewnością usłyszelibyście bardzo dużo dziwnych dźwięków. Obiekt jest nowy, wciąż pracuje, do tego mamy piec nagrzewający się do ekstremalnej temperatury, co wiąże się z emisją równie ekstremalnej porcji ciepła, która później staje się przyczyną wielu odgłosów dobiegających np. z kanałów wentylacyjnych. Za dnia, gdy Centrum tętni życiem, działa klimatyzacja, a pomieszczenia wypełniają dźwięki maszyn i urządzeń, po prostu tego nie słychać. Gdy zapada wieczór, wszyscy wychodzą, a zwłaszcza, gdy rozum lekko podsypia, wówczas budzą się demony... I to pewnie tyle w temacie.
Wyjaśnienie nr 2 - po co to wszystko?
To mój sposób na odreagowanie stresu. Tak, moja praca, praca artystów w ogóle jest stresująca. Każda jest, wiem. Ale czasami słyszę, że mój "zawód" jest taki fajny, bo "sobie maluję spokojnie, na luzie". Akurat! Może nie jest to taki stres jak chirurga, ale jest to naprawdę stres. Nieco innego rodzaju. Składa się na niego wiele czynników. Ostatnio pisaliście o presji czasu. To jeden z takich czynników. O wiele silniejszy jest jednak niepokój związany z odbiorem dzieła. Wiem, że ono będzie piękne, że będzie działać, ale mimo wszystko obawiam się jak zostanie odebrane. To naturalne, to po prostu nieodłączny element "zawodu" artysty.
Ryho stara się poradzić sobie ze stresem w różny, zazwyczaj niekonwencjonalny sposób
Ten stres Ryho musi odreagować. Są różne sposoby na walkę ze stresem. On ma taki. Urządza happeningi lub "rozmawia" z kamerą. Na chwile zapomina o wszystkim, wkracza w świat swojego, jak sam przyznaje, absurdalnego poczucia humoru. Czy naprawdę absurdalnego? Przyznacie, że chyba nie. W żmudny proces tworzenia malowidła Ryszard wniósł sporo kolorytu, nie tylko tym jednym happeningiem, ale całą swoją postawą i zachowaniem, które obserwujemy od samego początku. Przecież to malowidło ma cieszyć, nie smucić. Ja także chcę się cieszyć tworząc je, bo to nie męka. Uwielbiam to co robię, dlatego nie chcę, aby występująca czasami monotonia pracy, stres czy zmęczenie sprawiły, że wyglądał będę jakbym przeżywał tu katusze. Kiedyś, pracując nad wystrojem krakowskiej restauracji "Wierzynek" udało mi się tak nastraszyć opowieściami o duchach 4 panie sprzątające tam, że wylądowałem "na dywaniku" u pani prezes. Powiedziałem, że wolę radzić sobie z trudnościami w taki właśnie sposób niż bardziej tradycyjny. Tak mi zostało - opowiada Ryho.
"Absurdalne" poczucie humoru Ryha przejawia się czasami w bardzo subtelny sposób
A radzi sobie dobrze. Prace postępują zgodnie z planem. Ostatnio nawet nieco przyspieszyły, co wynika z konieczności zrobienia odpowiednich zdjęć na potrzeby realizacji animacji 3D.
Czy w najbliższym czasie będziemy mogli zobaczyć kolejny happening? Nie znacie dania, ani godziny - mówi Ryszard. Czyli, że chyba tak.
Do następnego!
DI
ps. jeśli ktoś z Was ma print-screeny z sobotnio-niedzielnego happeningu to zachęcamy do podzielenia się nimi. Np na naszym facebooku, lub podając linki w komentarzach. My musimy ściągnąć materiał z pamięci "big-brothera". Postaramy się niebawem opublikować.
Już żałuję, że mnie ominął "teatrzyk" [a może już romans] ze zjawą.
OdpowiedzUsuńJ.
Ja też tego nie widziałam. Bardzo chciałam, ale niestety tak wyszło, ze byłam poza siecią. Może nawiedzi go ta biała dama jeszcze kiedyś? Dajcie znać, wtedy będę czuwać na posterunku. Bo przecież, jak już straszy i jest natrętna to powinna straszyć często! Pozdrawiam, A.
UsuńJak ja Wam zazdroszczę tego co się w tym Krośnie dzieje...:[ A u nas w Gdyni nuuuda...
OdpowiedzUsuńCzy zjawa powróci? "Nie znacie dnia ani godziny";) miejmy nadzieję, że tym razem godzina będzie bardziej "ludzka":)
OdpowiedzUsuńWow? Nawet w Gdyni nas oglądacie?:) fajnie:)
Trzeba z Gdyni się na południe wybrać! Krosno, Bieszczady, Małopolska itp. itd.... my wtedy z czystym sumieniem Trojmiasto,Kaszuby, Morze Bałtyckie zwiedzimy ;-)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu z tęczowym parasolem i w kondomce taki swoisty opRyho ;D fajnie się bawi, nawet zazdroszczę :) podobno będziemy oglądać ten sobotni filmik... ktoś wrzucił?
OdpowiedzUsuń