poniedziałek, 25 lutego 2013

Oscar za efekty specjalne


Rozdanie Oscarów za nami (Christoph Waltz nagrodzony, as to you poor devils, my się cieszymy).  Wracając do tematu. Oscary, wydarzenie niezwykłe, zwłaszcza medialnie. Wszyscy zastanawiają się kto dostanie statuetkę, kto wybuchnie płaczem (ze szczęścia lub żalu), kto podziękuje żonie/mężowi, przyjaciołom, prywatnym terapeutom i psu/kotu…
Po tej dla jednych emocjonującej, dla innych przespanej nocy Oscarowej pozwólcie, że pozostanę przy tematyce filmowej. Właściwie filmowo-książkowej, nie zapominając oczywiście o malarstwie.
Wiele filmów powstaje na podstawie książek (w Polsce jeszcze więcej na podstawie lektur szkolnych).
Właśnie, lektura – słowo nieco nielubiane. Niestety książka, o której jest mowa właśnie jest taką obowiązkową pozycją. Uwaga, zaraz padnie tytuł tej lektury, który zapewne jeszcze bardziej zniechęci, a mianowicie: Anamorfozy albo Thaumaturgus opticus.
Strasznie. Prawda? 
Spokojnie. Książka ma dużo obrazków. Co ważne jest do niej ekranizacja, w dodatku animowana. Ale po kolei. 

Schematy anamorfotyczne ojca de Breuila z portretem Ludwika XIII, 1649. 


Anamorfoza Ryszarda Paprockiego z portretem hutnika, 2013. (fot. D.Krzanowski)

Jest taka stara maksyma, że ekranizacja (podobno duże znaczenie ma tutaj rodzaj żeński) jest albo piękna albo wierna. Ile jest w tym prawdy? Trudno powiedzieć. Ekranizacje były, są i będą.
Ja wędrując po otchłaniach internetu najpierw wpadłam na film Anamorfozy, dopiero znacznie później przeczytałam książkę. Doszłam do wniosku, że obie wersje się dopełniają. W zaskakujący też sposób pasują do „UnderGlassu”.

Oczywistą oczywistością jest podjęty wszędzie problem anamorfozy. Wiemy – tu się wygina, tam się rozciąga, z góry wygląda głupio i dziwnie, tylko z jednego punktu wszystko jest OK w 3D.
Nie zawsze na tym anamorfoza musi się kończyć. Anamorfoza to dopiero początek. Obraz widziany „z góry” nie zawsze musi wyglądać głupio i dziwnie (chociaż może):

Vexierbild, Erhard Schon, 1525. 

Powyżej znajduje się "OBRAZ Z SEKRETEM" (Vexierbild) Erharda Schona, norymberskiego grafika i ucznia Albrechta Durera. Jest to pejzaż, widzimy wijącą się pośród wzgórz drogę, zabudowania, ludzi i zwierzęta (wskazówka: w prawym dolnym rogu widać jeźdzca na koniu i wędrowca z wielbłądem).
To jednak nie wszystko co znajduje się na tej grafice. Przyglądając się dłużej, naszym oczom zaczynają ujawniać się ukryte zarysy i kontury. Są one widzialne a zarazem niewidzialne. 
Wystarczy spojrzeć na obraz z boku, przyłożyć głowę do samej krawędzi, aby dostrzec to:

Kompozycja anamorfotyczna Karola V, Ferdynanda I, papieża Klemensa VII i Franciszka I

W zwykłym obrazie rodzajowym zostały ukryte twarze ważnych dla epoki postaci. Zakodowane portrety były dostrzegalne tylko dla nielicznych i wtajemniczonych. Przy oglądaniu niektórych grafik z anamofrozą można nagle krzyknąć "Król jest nagi" i królowa czasem też...

Powyższe ilustracje są przykładem jednej z pierwszych anamorfoz w historii sztuki. A co z tą jedną z ostatnich - jeszcze powstających?

UnderGlass, Ryszard Paprocki, 2013, (fot. D.Krzanowski).
Obraz z sekretem?!

Co przedstawia "UnderGlass" z góry? Kiedyś zobaczyłam tam Empire State Building, później ktoś dostrzegł sceny jak z filmu gore, ale to chyba tylko tak zwane "wiewiórki", podobnie jak George Clooney z "ukrainką". 
A Wam zdarzyło się coś zauważyć wjeżdzając ruchomymi schodami? Jakieś dziwne zatajone treści? Jeśli tak to piszcie w komentarzach. Jeśli nie...to mogę zdradzić, że już niedługo takie zaczną się pojawiać. "UnderGlass" jest w stanie ukryć wiele zakodowanych wiadomości. Prawdziwym wyzwaniem może okazać się ich odnalezienie i odczytanie.


W przeciwieństwie do grafiki Schona, do UnderGlassu nie trzeba przykładać głowy pod odpowiednim kątem. Wystarczy stanąć w tym jednym właściwym miejscu, et voila....
(fot. D.Krzanowski)

Były Oscary, dlatego obiecałam też film. Został on zainspirowany książką Anamorfozy. Scenariusz i animację stworzyli bracia Stephen i Timothy Quay. Pokazali oni, że anamorfoza to połączenie naukowej wiedzy z artyzmem i wyczuciem estetycznym, a przy tym wspaniała zabawa dla twórcy i odbiorcy. 
I co tu dużo mówić sam film też dobrze się ogląda. Może akcja nie wciska w fotel, ale wynagradzają to "efekty specjalne": 





Pozdrawiam


KS





2 komentarze:

  1. Film jest mega interesujący, zaskakujące, że już w XVI w. znano tajniki ukrywania treści w obrazach.
    Zatem niechaj Ryho ukrywa! :) niechaj wtapia i koduje. To już będzie kolejna atrakcja w atrakcji tegoż malowidła.

    Ostatnie zdjęcie-lustrzane odbicie pt. "malarz upaprany farbą przycupnął na podeście" jest jakieś takie magiczne, klimatyczne, melancholijnie intrygujące...

    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie Ryho by to też potrafił namalować?
    Pozdrawiam,
    K.
    http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=1FkN1Uu0nuw&feature=endscreen

    OdpowiedzUsuń