piątek, 22 marca 2013

Życie po UnderGlass

Ostatni wpis - 15 marca. To aż tydzień temu! Uuuu... Blog zaczął już porastać mchem! Niby było to nieuniknione, ale jednak żal patrzeć na tempo przyrostu tegoż mchu. Postanowiłem więc rzucić promyk słońca na do niedawna tętniący życiem "niemal-dziennik" projektu UnderGlass i zatrzymać wzrost tej jakże depresyjnej rośliny. 

Okazja jest dobra. Wraz z sygnaturą i wyjazdem Ryha nasz kontakt nie urwał się niczym ślad po nadchodzącej wiośnie. W ostatnim tygodniu, ku wielkiej radości operatorów telefonii, przegadaliśmy chyba z godzinę rozmawiając o reakcjach pierwszych widzów, ich zachowaniach na malowidle czy wreszcie wspominając czas, gdy obecność Ryha w klatce była oczywistą oczywistością i wymieniając uwagi na temat życia po UnderGlass. To natomiast, zarówno w przypadku Ryszarda, jak i naszym wygląda inaczej. Choć zabrzmi to pewnie jak wyświechtany komunał, lecz prawda jest taka, że bardzo ciężko było się przestawić i wrócić do pracy pozbawionej "Ryhowego pierwiastka". Są oczywiście nowe projekty i nowe wyzwania, ale rzadko trafia się przedsięwzięcie takie jak The UnderGlass. Żeby nie było, że to miłość jednostronna, to z rozmów z Ryhem wiem, że i on nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Ten stan doskwierał mu do tego stopnia, iż postanowił opuścić nasz kraj-raj i poszukać szczęścia gdzieś za siedmioma górami...

No dobrze, jego wyjazd to czasowa sprawa:) w końcu Polska czeka na kolejne malowidła 3D! Ryho musi więc naładować akumulatory, korzystając zapewne z dobrodziejstw wyjątkowo jaskrawej opaski na ręku...

Szkoda, że pan fotograf robił zdjęcie z niewłaściwego miejsca, bo byłoby naprawdę kapitalne foto... Ale wy próbujcie:) (fot. D. Delmanowicz)

Przed wyjazdem wysłał mi jednak prośbę, aby zaprezentować Wam coś, czego jeszcze na pewno tu nie było. Zdjęcia, dzięki którym cofniemy się do samego początku. Choć Ryho pojawił się u nas w połowie grudnia, jednak jego przyjazd poprzedził trwający bity miesiąc etap projektowy, podczas którego powstało kilka różnych wersji malowidła. Choć nie, powstała jedna wersja, która następnie ewoluowała przybierając coraz to inną formę, aż wreszcie udało się osiągnąć rezultat zarówno spełniający nasze oczekiwania, jak i w pełni satysfakcjonujący Ryha (a właściwie jego artystyczne potrzeby). Po niemal trzech miesiąca i tak okazało się, że ostateczny efekt odpowiada w ok 80-85% projektowi, jednak to akurat wynikało przede wszystkim z konieczności improwizowania podyktowanego warunkami pomieszczenia. 

No dobrze, to prześledźmy szybko historię projektu zaczynając od "prototypu" naszkicowanego przez Ryha dokładnie miesiąc przed rozpoczęciem prac w pomieszczeniu schodów ruchomych. 

  Pierwszy szkic "The UnderGlass". Coś z niego rozumieliśmy;-) coś... (projekt - Ryho Paprocki)


Wersja nr 2. Konieczna była zmiana kierunku ze względu na zbyt daleko idącą baśniowość (projekt - Ryho Paprocki)

To oficjalna ostateczna wersja (projekt - Ryho Paprocki)

...która jak widać nieco różni się od wersji finalnej (projekt - Ryho Paprocki, zdjęcie - Damian Krzanowski / Krosno24.pl)

To wyłącznie główne wersje, powiedzmy punkty wyjścia. Prezentacja wersji pośrednich pochłonęłaby znacznie więcej transferu i nie ma sensu, ponieważ w zdecydowanej większości przypadków skala różnic pomiędzy wersją a i b jest na tyle nieistotna, że zwyczajnie nie warto poświęcać na to czasu. 

Ciężko być sędzią we własnej sprawie, jednak efekt końcowy jest chyba naprawdę najlepszy i najbardziej interesujący. A Wy jak myślicie?

Do następnego!

DI

ps. zapomniałbym - Ryho pozdrawia!

2 komentarze:

  1. Pomysł na "kaloryfery" był tyle, że troszeczkę inny. No i nie było jeszcze uwzględnione "intro" w postaci "pieczary Szkielnika". Ale jest OK :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku przyznam iż jestem wielkim fanem tego wydarzenia. Obserwóje temat od począdku prac. Wydaję mi się, że jako całość najlepiej wygląda projekt finalny lecz przed zmianami. Jest bardziej przestrzenny i mam wrażenie, że dużo głębszy. Świetne są w nim te wazony porozkładane na podłodze oraz drzwi w tylnej części. W projekcie nr.2 tylnia częś z jamą też jest świetna. Nigdy nie byłem osobiście przed malowidłem i może to jest tylko takie odczucie. Widać, że jest idealnie dopracowane. Gratulacje Rycho i dziękuje, że mogłem śledzić coś takiego. Jesteś wielki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń