poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Taniec sztuk

W weekend definitywnie zakończyliśmy projekt "The UnderGlass". Te kilka ostatnich dni (bezpośrednie przygotowania do premiery trójwymiaru podniesionego do kwadratu trwały od zeszłego czwartku) były niesamowicie pracowite, ale i wyjątkowe. Pod wieloma względami. Podobnie jak cały projekt, który, dla przypomnienia, zaczęliśmy na dobrą sprawę w listopadzie 2012 r. Jednak to underglass-owe triduum miało w sobie coś szczególnego. Chyba każdy z nas to czuł...

Wierzcie lub nie, ale w powietrzu czuć było ogromną pasję ludzi tworzących projekt. Ludzi, którzy nie znaleźli się tam z przymusu czy z jakiegokolwiek innego powodu sprowadzającego obecność danej osoby w danym miejscu wyłącznie do obowiązku traktowanego jako praca "od - do". Ludzi, którzy dokonali czegoś, co wciąż chyba jeszcze do nas samych nie dociera... Ale o tym za moment.

Nas najbardziej urzekła atmosfera tych dni. Rzadko ma się okazję współpracować z ludźmi, którzy dogadują się tak jak miało to miejsce właśnie w ciągu tych dni. Nikt z nikim nie rywalizował, nikt nie traktował nikogo na zasadzie "ja szef - ty słuchasz i robisz, co mówię", albo "ja artysta - ty się nie znasz". To była naprawdę perfekcyjnie zgrana drużyna złożona z zawodników dających z siebie po prostu wszystko. Jedna dziedzina twórczości inspirowała inne. I to pewnie dlatego efekt całego projektu, nie tylko tych paru dni, jest tak niesamowity.

Ciężko wyobrazić sobie bardziej twórczą atmosferę niż ta, która panowała w czwartek i piątek w klatce schodowej Centrum Dziedzictwa Szkła. Każdy każdego "napędzał", jedna dziedzina twórczości inspirowała inne... Na zdjęciu tancerka Ania Wańtuch oraz odpowiedzialny za mapping Tomek Gawroński dyskutują o układzie tanecznym (fot. Damian Krzanowski)

A jest. Wczoraj, w momencie gdy trwał pierwszy ogólnodostępny cykl pokazów mappingu na malowidle, patrząc na liczne grono widzów, którzy mimo późnej pory, chłodu, ale przede wszystkim wbrew kulturze, a właściwie wbrew brakowi kultury wychodzenia wieczorem z domu, zdaliśmy sobie sprawę z tego, że ludzie naprawdę zostawili seriale oraz podobne rozrywki i przyszli. Dokąd? Do klatki schodowej! Po zobaczeniu animacji wracali do domu wymieniając poglądy, dyskutując o sztuce. I to było po prostu piękne... Uczucie, którego życzymy każdemu z Was. Zaczynaliśmy od, wydawać by się mogło, zwariowanego pomysłu "sztuki w klatce", a skończyliśmy na czymś, co przerosło nasze najśmielsze oczekiwania.

Niedziela, 14 kwietnia 2013 r. Godz. ok 21.40. W klatce schodowej Centrum Dziedzictwa Szkła wciąż spora liczba osób ogląda pokaz 3d-mappingu na malowidle "The UnderGlass". Mimo chłodu i późnej pory ludzie wyszli z domów. Wracali zapewne dyskutując o tym co widzieli...

Wczoraj zdaliśmy sobie sprawę z jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. The UnderGlass nie jest już wyłącznie projektem malarskim, a nawet malarsko-mappingowym. Połączył jeszcze kilka innych dziedzin sztuki, które warto na koniec zebrać wszystkie razem.

Na samym początku był STREET-ART i mimo, że Ryho konsekwentnie odmawia nazywania siebie street-artowcem, jednak zrealizowane przez niego dzieło zdecydowanie posiada cechy pozwalające traktować je jako sztukę ulicy. 

Nie zmienia to absolutnie faktu, że "The UnderGlass" to wspaniałe dzieło MALARSKIE. Ryszard Paprocki, mówiąc krótko, namalował obraz na podłodze, korzystając przy tym z kilkusetletniego dorobku malarstwa światowego. 
 
Trójwymiar do kwadratu? Tomek i Patryk z Tving Stage Design dorzucili do projektu animację video w postaci 3D-MAPPINGU. Ja upierał się będę, że mimo, że mapping nie jest oficjalnie traktowany jako video-art, jednak ich dzieła nie są nastawione wyłącznie na oczarowanie widza, ale sięgają znacznie głębiej. Dają do myślenia...
 
W czasie premiery na malowidle ZATAŃCZYŁA Ania Wańtuch. To nie była dyskotekowa improwizacja, ale specjalnie przygotowany, inteligentny, piękny, inspirowany dziełem malarskim układ taneczny w wykonaniu prawdziwej artystki.

   Ania podczas prób (fot. Damian Krzanowski)

Wszystko? Ależ nie! Praca Ryha była doskonale dokumentowana FILMOWO i FOTOGRAFICZNIE. Stworzone przez Damiana Krzanowskiego (Filera) filmy oraz wykonane przez niego zdjęcia to nie materiał newsowy. Wspaniale pokazują istotę tego projektu, osobę tworzącego malowidło Ryha, jego pasję czy emocje towarzyszące realizacji dzieła. Filer uczestniczył także w zdjęciach do jeszcze jednej bardzo ważnej produkcji, na którą z niecierpliwością czekamy - "instrukcji obsługi", czyli zapisu tańca Ani. To będzie wspólny projekt filmowy Damiana oraz Tving-ów, film o jeszcze nieco innym charakterze.

Zdjęcia i filmy autorstwa Damian Krzanowskiego to osobne dzieła. To nie suchy materiał reporterski, ale opowieść o projekcie i realizującym go Ryszardzie Paprockim
(fot. Damian Krzanowski)

Malarstwo, sztuka ulicy, animacja video, taniec, film, fotografia... Pod koniec zeszłego tygodnia te wszystkie dziedziny spotkały się w jednym miejscu i w jednym czasie - w klatce schodowej Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie. To był prawdziwy taniec sztuk oraz osób je tworzących.

Wciąż jeszcze nie do końca jesteśmy świadomi, że taka sytuacja wydarzyła się po raz pierwszy na świecie! Być może był to jedyny raz, kiedy coś takiego miało miejsce... My ze swojej strony dorzuciliśmy do tego naszą małą cegiełkę - blog, za pomocą którego to wszystko staraliśmy się Wam opisać.

Ten projekt zmienił nas wszystkich. Wiele nauczył. Nas przede wszystkim tego, że nawet pozornie szalone pomysły, takie jak "sztuka w klatce" przestają być szalone, gdy trafi się na odpowiednich ludzi... Takich samych szaleńców jak my...

 Małe after-party "szaleńców" na zakończenie projektu "The UnderGlass"
(fot. Damian Krzanowski)

KS & DI

ps. integralną częścią mappingu jest muzyka. Ta również nie jest przypadkowa. Tving Stage Design nie wybrali na podkład jakiegoś "ludycznego" hitu w stylu "Ona tańczy dla mnie", ale jedno z dzieł doskonałego, choć z pewnością dla większości niszowego artysty Murcofa...




sobota, 13 kwietnia 2013

Przetańczyć całą noc

Już wiem jak ma wyglądać układ. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby poczuć to malowidło - to słowa Ani, która dołączyła wczoraj do zespołu pracującego intensywnie nad przygotowaniami do premiery The UnderGlass. Kim jest Ania, a przede wszystkim jaka jest jej rola? Ci, którzy wczoraj oglądali transmisję live już pewnie wiedzą. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą mamy fotograficzną podpowiedź:


Wiesz, ona jest świetna. Kapitalna. Już wiem, że to będzie piękne - powiedział mi wczoraj Ryho, tuż po pierwszych kilku próbach Ani. Ale nigdy nie sądziłem, że kiedyś przyjdzie mi uczestniczyć w reżyserii tańca - kontynuował, chyba sam nie wierząc w to, co działo się na powierzchni namalowanego przez niego ogromnego obrazu. 




 

Ania przetańczyła na The UnderGlass niemal całą noc. Chodziła po linie, skakała z mostku na mostek. Choć pewnie nie zademonstrowała wszystkich możliwości, jakie daje malowidło, jednak ta nietypowa i piękna "instrukcja obsługi" zdecydowanie dostarczy wielu zaskakujących propozycji dla osób "bawiących" się z powierzchnią obrazu

Obecność Ryha oraz jego uwagi faktycznie były bezcenne. W końcu to on najlepiej zna tektonikę dzieła, rozłożenie planów, ścieżkę wędrówki po The UnderGlass, która ma logiczny sens. A taką właśnie musi przebyć w tańcu Ania. To będzie nasza "instrukcja obsługi". Zdjęcia do niej trwały przez cały wczorajszy wieczór oraz znaczną część nocy. Przetańczyć całą noc... O tak! Zdecydowanie! Efekty tej ciężkiej pracy zobaczycie na pewno już niebawem.




Obecność Ryha była bezcenna w ostatecznym komponowaniu układu tanecznego. The UnderGlass to jego "dziecko", choć bardziej po prostu część Ryha. Wczoraj doskonale widać było, jak Ryszard przeżywa to co dzieje się na malowidle...

Kolejne próby i sesje nagraniowe przerywane były testami animacji 3d-mappingu, w której Tomek i Patryk jeszcze coś delikatnie poprawiali, tak aby działał po prostu perfekcyjnie. Ogromna szkoda, że pełnia walorów tego imponującego spektaklu widoczna będzie tylko z tego jednego jedynego punktu. Oczywiście, niezwykłe efekty widział będzie każdy, kto znajdzie się w pomieszczeniu schodów, jednak z mappingiem jest dokładnie tak samo, jak z samym malowidłem. To połączenie realizmu i abstrakcji. Swoją drogą ciekawe czy ktoś kiedyś wykonał totalnie abstrakcyjną animację video-mappingu, taką, którą zobaczą chociażby osoby oglądające pokazy z perspektywy schodów ruchomych?


Zazwyczaj przecież takie projekcje prezentowane są na "ekranie" o powiedzmy zrozumiałych kształtach. To może być elewacja budynku, nawet tak skomplikowana jak bodaj najwspanialszy przykład geniuszu Gaudiego - fasada barcelońskiej Sagrady Familii. Może to być też mniej lub bardziej "klasyczny" obraz - dzieło Picassa lub graffiti Banksy'ego na ścianie. W przypadku The UnderGlass mamy do czynienia z kompozycją, która oglądana z każdego innego punktu niż strefa punktu centralnego po prostu zaczyna tracić bezpośredni sens. Malowidło gatunkowo nie należy już do realizmu, ale abstrakcji. Wielokrotnie o tym pisaliśmy na blogu. Z mappingiem jest dokładnie tak samo i według mnie to jest najbardziej niesamowity element projektu podniesienia trójwymiaru do kwadratu!

Oglądając spektakl z punktu centralnego, a zwłaszcza nagrywając go z tegoż punktu na kamerę, dostajemy przepiękne show wprowadzające widza w zupełnie inny świat malowidła. Patrząc na wszystko z innych miejsc, a zwłaszcza ze schodów ruchomych lub balkonów, jesteśmy świadkami zupełnie innego przedstawienia. Któregoś dnia Ryho przyznał, że chcąc naprawdę precyzyjnie zdefiniować jego dzieło najlepszym na niego określeniem byłoby nazwanie go "malowidłem anamorficznym", a nie malowidłem 3D. Określenie "trójwymiarowy" to coś w rodzaju uproszczenia, bowiem jest ono powszechnie rozumiane. To tak jak z jakże popularnym mleczem. Ile osób słysząc o mniszku lekarskim, pomyśli właśnie o tej roślinie?

Wykonany przez chłopaków z Tving Stage Design mapping nie jest 3d-mappingiem. To mapping anamorficzny. Tomek i Patryk otworzyli (gdyż o ile nam wiadomo, a przeprowadziliśmy naprawdę skrupulatny tzw. research, nikt wcześniej nie wykonał podobnej rzeczy) nowe drzwi w świecie animacji video, w którym wydawać by się mogło wszystkie drzwi już otworzono i obecnie otwiera się je jedynie szerzej, korzystając z coraz nowszego i doskonalszego sprzętu. A to wszystko dzieje się w pomieszczeniu... schodów, w Krośnie, podobno w tak odległym zakątku Polski, że ciężko tu dojechać...

Projekt UnderGlass do samego końca zaskakuje. I to dzięki tym cechom w tak długą noc jak wczoraj nikt nie narzekał na zmęczenie czy późną porę. Takie momenty pamięta się na bardzo długo, gdyż każdy z nas miał świadomość, że nawet jeśli jest to bardzo krótki jej akapit, to jednak piszemy historię. Ale historia to przede wszystkim krótkie akapity. Stay hungry, stay foolish...*

 fot. Tving Stage Design

Oglądajcie nas dziś wieczorem. A jutro do zobaczenia w naszej klatce! Start po 20.00.

DI

* Te bodaj najważniejsze słowa Steve'a Jobsa dedykujemy Ryhowi, Tomkowi, Patrykowi oraz wszystkim, którzy zaangażowani byli w projekt "The UnderGlass" - KS & DI


piątek, 12 kwietnia 2013

Ale się będzie działo!

Właśnie widziałam mapping z muzyką - jest .... !!! - takiego sms-a dostałem wczoraj od redaktor KS, która czekała na prapremierę próby generalnej projektu roboczo zatytułowanego "trójwymiarem do kwadratu". Owe trzy kropki zastąpiły słowo, które choć z tego co mi się wydaje weszło na stałe do słownika, nawet jeśli nie oficjalnego, to na pewno praktycznego, jednak wciąż budzi emocje, dlatego musi pozostać w ukryciu. Ale bynajmniej nie z powodu meandrów językowych postanowiliśmy przerwać milczenie. Chodzi o bohatera sms-a, czyli mapping.

 fot. by Tving Stage Design
 
Nie pisaliśmy o postępach prac nad projektem podniesienia trzeciego wymiaru Ryhowego malowidła do kwadratu przez niemal miesiąc, bowiem prace nad nim toczyły się w zaciszu Tvingowego studia, zlokalizowanego gdzieś w położonym całkiem niedaleko mieście Tarnowie. Chłopaki (Tomek & Patryk) długo trzymali w tajemnicy rezultaty swoich działań, które toczyły się o różnych porach dnia i nocy, napędzane litrami kawy i przerywane chwilą relaksu w postaci późnonocnych odsłuchów muzyki

(w tym miejscu pozwolę sobie zrobić mały przerywnik muzyczny i podzielę się muzyką, która ostatnio inspirowała Tvingów, tym chętniej, że idealnie wpisuje się w mój gust)


lub zapoznawaniem się z odcinkami chociażby nowej serii "Zagubionych". Od czasu do czasu dostawaliśmy jedynie zdawkowe "raporty", świadczące o heroicznej i czasami nierównej walce Tvingów z anamorfozą.

Kilka dni temu wreszcie doczekaliśmy się długo wyczekiwanych linków. Już one sprawiły, że poczuliśmy ogromny zastrzyk emocji. Naprawdę ogromny. To coś podobnego, co czuliśmy niemal dokładnie rok temu, przygotowując imprezę Lokacji. Wówczas również przyroda budziła się do życia, z czego czerpaliśmy dodatkową energię... Stres i oczekiwanie oraz ten jakże wyjątkowy rodzaj podniecenia, przybierały na sile z każdym dniem. Początkiem tygodnia poczuliśmy dokładnie to samo...

Super to zrobili!!!!!!!!!!!!! PIĘKNE! SUPEEEEEEER! Ale się będzie działo! - biorąc pod uwagę, że słowa te wyszły z ust, a dokładnie spod palców Ryszarda, brzmi to chyba jak naprawdę dobra rekomendacja, prawda?

Ekipa jest już w komplecie. Tomek, Patryk i towarzysząca im Gabi oraz Ryho. Od wczoraj w klatce schodowej trwają testy i próby, które sięgną apogeum dzisiaj wieczorem, a być może także w nocy. Ja wczoraj się poddałem i wróciłem do domu ok 21. Redaktor KS została dłużej, co zostało wynagrodzone widokiem czegoś co określiła słowem schowanym pod kropeczkowym triem wspomnianym na początku. Dzisiaj na pewno wszyscy zostajemy do samego końca, ponieważ dziać się będą rzeczy naprawdę niezwykłe. Do zespołu dołączy ktoś jeszcze. Nie możemy zdradzić kto, ale wy - nasi czytelnicy - na pewno wiecie pod jakim adresem i w jakiej zakładce znaleźć narzędzie, które pozwoli Wam odkryć tą tajemnicę (ok, upłynęło nieco czasu od naszych regularnych spotkań, więc podpowiemy - chodzi o coś, choć bardziej kogoś, z kim Ryho w ciągu trzech miesięcy bardzo się zżył:) Memory - Find - I wszystko jasne, prawda?).

 Tymczasowe centrum zarządzania:)

Jedyne co możemy zdradzić, to to, że oprócz intensywnych prób ożywienia malowidła za pomocą światła z projektorów, przygotowywać będziemy także dość nietypową "instrukcję obsługi" The UnderGlass:) brzmi zachęcająco? Jeśli tak, to do zobaczenia przed... no tak... prawie się wydało:) Od razu polecamy Wam także, aby to samo zrobić w sobotę wieczorem, po 20. Wówczas dopiero będzie się działo:)

Wracając natomiast to samego mappingu. Z pewnością interesuje Was kiedy będziecie mogli zobaczyć efekt pracy chłopaków i sami ocenić czy zdołali pokonać zawieszoną bardzo wysoko przez Ryha poprzeczkę oraz czy zwycięsko wyszli z zaciekłej konfrontacji z obrazem video tworzonym w anamorfozie. Otóż premierowy pokaz dla publiczności odbędzie się już w niedzielę (14 kwietnia). Start - 20.15. Sama animacja trwa ok 6 minut i oglądać ją może jednorazowo kilka, maksymalnie kilka osób. Tak naprawdę więcej, gdyż w czasie pokazu zatrzymamy schody ruchome i będziecie mogli oglądać wszystko także z nich. Ale idealny punkt do obserwacji pokazu znajduje się w tym samym punkcie, z którego należy oglądać malowidło oraz wykonywać zdjęcia, czyli w tzw. punkcie centralnym. Ten jest tylko jeden i mały, więc pełnię walorów mappingu odkryje za każdym razem tylko kilka osób. Wiem, wiem, trochę mało, ale animacja będzie zapętlona i wyświetlana przez przynajmniej godzinę, więc spokojnie:) Do tego do połowy czerwca spotykać się będziemy w każdą sobotę (pierwszy pokaz jest wyjątkowo w niedzielę). Daty i godziny rozpoczęcia znajdziecie już niebawem pod dobrze Wam znanym, najbardziej trójwymiarowym adresem internetowym w Polsce - www.3d.miastoszkla.pl

Przypuszczamy, że będzie sporo chętnych, aby zobaczyć podniesiony do kwadratu trójwymiar, dlatego apelujemy o spokój i cierpliwość. W razie potrzeby będziemy przedłużać pokazy:)


 Pamiętacie go jeszcze? (fot. by Tving Stage Design)

Ok, The UnderGlass w wersji podwójnie trójwymiarowej wzywa. A temu projektowi po prostu nie odmawiamy:) jest zbyt bliski nam wszystkim, mam nadzieję, że udało nam się sprawić, że Wam choć w małym stopniu również... 

Do zobaczenia w niedzielę w klatce! A dziś i jutro przed... ;)

DI

ps. w środę Ryho, a dzisiaj redaktor KS obchodzi urodziny! Życzymy im wszystkiego naj! naj!    



piątek, 22 marca 2013

Życie po UnderGlass

Ostatni wpis - 15 marca. To aż tydzień temu! Uuuu... Blog zaczął już porastać mchem! Niby było to nieuniknione, ale jednak żal patrzeć na tempo przyrostu tegoż mchu. Postanowiłem więc rzucić promyk słońca na do niedawna tętniący życiem "niemal-dziennik" projektu UnderGlass i zatrzymać wzrost tej jakże depresyjnej rośliny. 

Okazja jest dobra. Wraz z sygnaturą i wyjazdem Ryha nasz kontakt nie urwał się niczym ślad po nadchodzącej wiośnie. W ostatnim tygodniu, ku wielkiej radości operatorów telefonii, przegadaliśmy chyba z godzinę rozmawiając o reakcjach pierwszych widzów, ich zachowaniach na malowidle czy wreszcie wspominając czas, gdy obecność Ryha w klatce była oczywistą oczywistością i wymieniając uwagi na temat życia po UnderGlass. To natomiast, zarówno w przypadku Ryszarda, jak i naszym wygląda inaczej. Choć zabrzmi to pewnie jak wyświechtany komunał, lecz prawda jest taka, że bardzo ciężko było się przestawić i wrócić do pracy pozbawionej "Ryhowego pierwiastka". Są oczywiście nowe projekty i nowe wyzwania, ale rzadko trafia się przedsięwzięcie takie jak The UnderGlass. Żeby nie było, że to miłość jednostronna, to z rozmów z Ryhem wiem, że i on nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Ten stan doskwierał mu do tego stopnia, iż postanowił opuścić nasz kraj-raj i poszukać szczęścia gdzieś za siedmioma górami...

No dobrze, jego wyjazd to czasowa sprawa:) w końcu Polska czeka na kolejne malowidła 3D! Ryho musi więc naładować akumulatory, korzystając zapewne z dobrodziejstw wyjątkowo jaskrawej opaski na ręku...

Szkoda, że pan fotograf robił zdjęcie z niewłaściwego miejsca, bo byłoby naprawdę kapitalne foto... Ale wy próbujcie:) (fot. D. Delmanowicz)

Przed wyjazdem wysłał mi jednak prośbę, aby zaprezentować Wam coś, czego jeszcze na pewno tu nie było. Zdjęcia, dzięki którym cofniemy się do samego początku. Choć Ryho pojawił się u nas w połowie grudnia, jednak jego przyjazd poprzedził trwający bity miesiąc etap projektowy, podczas którego powstało kilka różnych wersji malowidła. Choć nie, powstała jedna wersja, która następnie ewoluowała przybierając coraz to inną formę, aż wreszcie udało się osiągnąć rezultat zarówno spełniający nasze oczekiwania, jak i w pełni satysfakcjonujący Ryha (a właściwie jego artystyczne potrzeby). Po niemal trzech miesiąca i tak okazało się, że ostateczny efekt odpowiada w ok 80-85% projektowi, jednak to akurat wynikało przede wszystkim z konieczności improwizowania podyktowanego warunkami pomieszczenia. 

No dobrze, to prześledźmy szybko historię projektu zaczynając od "prototypu" naszkicowanego przez Ryha dokładnie miesiąc przed rozpoczęciem prac w pomieszczeniu schodów ruchomych. 

  Pierwszy szkic "The UnderGlass". Coś z niego rozumieliśmy;-) coś... (projekt - Ryho Paprocki)


Wersja nr 2. Konieczna była zmiana kierunku ze względu na zbyt daleko idącą baśniowość (projekt - Ryho Paprocki)

To oficjalna ostateczna wersja (projekt - Ryho Paprocki)

...która jak widać nieco różni się od wersji finalnej (projekt - Ryho Paprocki, zdjęcie - Damian Krzanowski / Krosno24.pl)

To wyłącznie główne wersje, powiedzmy punkty wyjścia. Prezentacja wersji pośrednich pochłonęłaby znacznie więcej transferu i nie ma sensu, ponieważ w zdecydowanej większości przypadków skala różnic pomiędzy wersją a i b jest na tyle nieistotna, że zwyczajnie nie warto poświęcać na to czasu. 

Ciężko być sędzią we własnej sprawie, jednak efekt końcowy jest chyba naprawdę najlepszy i najbardziej interesujący. A Wy jak myślicie?

Do następnego!

DI

ps. zapomniałbym - Ryho pozdrawia!

piątek, 15 marca 2013

Punkt wyjścia

Cofnijmy się w czasie. Jest 10 października 2012 roku, około godziny 13. Zaczynam pisać maila: "Szanowny Panie" - BĘDZIE TO MAIL DO RYHA.
Przepraszam, wtedy do Pana Ryszarda Paprockiego. Pierwsza wymiana wiadomości była bardzo powściągliwa i formalna.  Być może, wynikało to z tego, że Ryho myślał, iż jest to kolejne zamówienie typu: "sześć delfinków 3D w sypialni" albo inna dziwna rzecz.
Takie były początki. Punkt wyjścia.

Pamiętacie? Tak jeszcze w grudniu 2012 wyglądała klatka schodowa....

Pustka, czyste płótno, szare płytki, TABULA RASA.
Po 11 tygodniach i 2 dniach, setkach godzin nagrań na kamerze, kilkudziesięciu żółtych kartkach zapisanych markerem przez Ryha oraz 64 wpisach na blogu. Oto ono, malowidło The UnderGlass:

Skończone malowidło w całej swej trójwymiarowej okazałości.

Zastanawialiśmy się kiedyś, co by było gdyby malowidło się zmyło, znikło. Posadzka znowu byłaby czysta...
Albo gdyby mój mail nigdy do Ryha nie trafił, albo Ryho go zignorował (co jak sam kiedyś przyznał, było bardzo prawdopodobne). Czysta posadzka, białe kaloryfery, Pan Ryszard Paprocki gdzieś daleko w Ojcowie.
Chyba nie chcę o tym myśleć w ten sposób. CDS bez Ryha i malowidła? Brrrr, to jeden z koszmarów sennych.

Wyobraźmy jednak sobie, że klatka schodowa jest czysta, malowidła nie ma (odsyłam do pierwszego zdjęcia powyżej). Perspektywa musi zostać dopiero nakreślona, należy zaznaczyć punkt, z którego będzie można oglądać UnderGlass, wyrysować odpowiednie kontury. Taka praca czeka teraz Tving Stage Design, czyli artystów odpowiedzialnych za 3D mapping na malowidle.

Musimy stworzyć sobie warunki do odpowiedniego spojrzenia na dzieło Ryha - okiem kamery 3D. Spojrzenia z cyfrowej perspektywy - mówi Tomasz Gawroński z Tving Stage Design. 
Zdjęcie poniżej przedstawia okno programu, w którym powstaje model 3D i całość produkcji trójwymiarowych efektów.

Co to jest? Czym jest ten czarny trójkąt?

Czarny trójkąt i "dziwny" kształt pod nim to po prostu kamera. W oddali znajduje się punkt, od którego rozpoczniemy poszukiwania perspektywy, którą Ryho ukrył w swym zaklętym anamorficznym dziele. Po dniach...nocach i hektolitrach wypitej kofeiny, testach, dopasowaniach i znalezieniu odpowiedniego rozwiązania tego zupełnie pogmatwanego równania graficznego jakim jest UnderGlass - mogliśmy się zabrać za modelowanie obiektów, co w przypadku tak skomplikowanego obrazu, jest naprawde trudne do określenia i jest kwestią wielu prób i błędów - przyznaje Tomasz Gawroński.

A jak wygląda taka praca od podstaw? Ciekawe co jest pomocne... Wiedza tajemna?

Mamy zdjęcia różnych perspektyw, mamy pomiary, mamy swoje tajne sekretne tricki, które w sumie z tego szumu cyfrowego wygenerują nam istotne rzeczy. Animację trzeba jeszcze będzie korygować, każda projekcja wiąże się z dodatkowymi korekcjami. Ale to nadaje sensu jednemu z elementów pracy, jakim jest dopasowanie kompozycji do jej fizycznego odwzorowania. Ta walka z punktami korekcji, uginaniem, wyginaniem, przesuwaniem, kasowaniem, daje wielką frajdę - bo wiesz, że wymaga od Ciebie nie tylko wiedzy, ale również dotknięcia każdego punktu. Przyjrzenia mu się i dopracowania.


Jedna z prób projektorów zamontowanych nad drzwiami wejściowymi do klatki schodowej.

Zastanawialiśmy się z Ryhem, oglądając dzieło z różnych perspektyw i poziomów, jak będzie wyglądał mapping z innego punktu obserwacyjnego. Tam gdzie geometria i perspektywa zaczną umykać prawom fizyki, mogą wydarzyć się naprawdę ciekawe sytuacje. Dodatkowo całości pikanterii dodadzą szklane i lustrzane elementy wystroju korytarza - generując odbicia i bliki. 

Jak będzie wyglądał sam pokaz? Wyjątkowo zostanie "zmappowany" już istniejący obraz o określonej tematyce. Jest to pomocne w pracy, czy wręcz ją komplikuje?

Ten obraz daje spore możliwości, nie tylko do podkreślenia go, ale do wydobywania z niego nowych elementów. Nie będzie to typowy pokaz od A do B. Będzie to pewna improwizacja i zabawa światłem, która "opowie" o poszczególnych przestrzeniach i ich miejscu w perspektywie. Dodamy również pewne "smaczki" efektowe, które ożywią obraz. W przypadku projekcji możemy grać nie tylko intensywnością światła, ale również głębią ostrości, np. rozmywać poszczególne plany, a podświetlać tylko wybrane. Malowidło UnderGlass ma już samo w sobie dużą ilość kontrastowych kolorów, projekcja może być zatem monochromatyczna, bez używania kolorów, bo kolor już jest.

Miałem ostatnio ciekawą sytuację związaną z pracą nad mappingiem. Po zaparzeniu w ekspresie kawy, chwyciłem 3 tofelki czekolady - ze względu na tragizm wydarzeń, nie podam producenta. Zasiadłem do biurka, klikam kolejne punkty modelu, po czym czuje coś co nie może być czekoladą...a tym bardziej kawą. Ząb?! Niee. Szybka sekcja "obcego". I okazuje się, że jest to KAWAŁEK SZKŁA.
Przypadek? Przeznaczenie?


    

   

Pozdrawiamy !

KS & Tving Stage Design


wtorek, 12 marca 2013

Premiera

Niech pozorny spokój na malowidle nie uśpi waszej czujności! Prawda. Już coś się zakończyło, wszyscy to czujemy, ale jeszcze wiele przed nami.  Dowodem na to są kolejne wpisy na tym blogu. Praca trwa a malowidło żyje, można nawet powiedzieć, że ożywa z każdą chwilą bardziej.
Ale do rzeczy, PREMIERA. 
Na malowidło będzie można wejść już 18 marca. Zrobić zdjęcie, zbadać każdy centymetr zamalowanej posadzki (a ukrywa ona też dodatkowe treści!).  Będzie ono ogólnie otwarte i pierwszy raz tak szeroko dostępne.
14 kwietnia będzie miało miejsce wydarzenie nieco inne. I tutaj, muszę się wam przyznać, mam problem - natury lingwistyczno-merytorycznej. Bo tak - nazwać to wernisażem? otwarciem? premierą? pokazem? Ryho przez cały czas się nam pokazywał, każdy etap pracy był widoczny. Malowidło było poniekąd otwarte, hmmm.
Wernisaż? Jakoś to słowo mi tu nie pasuje. "Wernisaż" mieliśmy kiedy Ryho pierwszy raz wszedł do klatki schodowej i zaczął tworzyć. Zainaugurował swój performans. Była to wystawa czasowa sztuki żywej (i bardzo żywiołowej). W takim razie finisaż? Ale nie. Bo malowidło się nie kończy, nie zwijamy go, nie zmywamy - ARS LONGA...
Jestem w kropce. 
To znaczy byłabym w kropce, gdyby nie....oto zdradzający wiele zwiastun:




Tak - PREMIERA, czyli po raz pierwszy na świecie zaprezentowany zostanie trójwymiarowy mapping na trójwymiarowym malowidle. 3D do kwadratu. Jeszcze wszystko się zmieni, klatka schodowa uzyska zupełnie inne oblicze. Zmiany, zmiany, zmiany.
Następnym razem postaram się zdradzić kulisy pracy artystów tworzących animację UnderGlass, tak więc nie zapominajcie jeszcze o naszym blogu!

Pozdrawiam!

KS
  

poniedziałek, 11 marca 2013

Pieczara Szkielnika



A jednak… Prawie 3 miesiące to czas, po upływie którego pisanie bloga potrafi bardzo mocno wejść w krew… Wierzcie… „Żegnając się” w piątek wiedzieliśmy jednak, że wrócimy. To tak naprawdę nie było pożegnanie, ale bardziej zakończenie najważniejszego etapu projektu, który cały czas trwa, mimo iż Ryho jest już w rodzinnym Ojcowie. Mamy nadzieję, że odpoczywa teraz po tygodniach naprawdę ciężkiej, ale jakże owocnej pracy. Jej rezultaty, zaprezentowane w formie zdjęcia, w ciągu kilku godzin zdołały pobić wszelkie rekordy „lajków” i udostępnień na naszym profilu facebookowym. To dobry „prognostyk”, jak to panowie redaktorowie porannej audycji w naszej ulubionej stacji radiowej zwykli mawiać. 

Ryszard na pewno wróci do Krosna w najbliższym czasie na oficjalną premierę malowidła połączoną z pierwszym pokazem 3D mappingu. Do tego momentu będziemy prezentować m.in. najświeższe wieści od chłopaków z Tving Stage Design, pracujących intensywnie nad podniesieniem malowidła Ryha do kwadratu (swoją drogą Ryho zawiesił im poprzeczkę kosmicznie wysoko!). Nie zapomnimy także o przekazywaniu wieści od Ryszarda oraz o publikowaniu tych materiałów, które nie zmieściły się w dotychczasowych wpisach. Mówiąc krótko, postaramy się umilić maksymalnie czas oczekiwania na ciąg dalszy, bo ten z pewnością nastąpi. 

 Zabezpieczanie malowidła to ostatni etap pracy nad "UnderGlass". Mimo, że to czynność "techniczna" Ryho potrafił opowiadać o niej w charakterystyczny dla niego sposób - zabawny i niesamowicie wciągający

Dzisiaj raz jeszcze o technologii. Przejeżdżając w piątek obok budynku Centrum i widząc, że Ryho pracuje postanowiłem zaglądnąć do niego i sprawdzić co słychać.  Podobnie jak za każdym innym razem, gdy zaglądałem do niego wieczorem, tak i teraz od razu zdałem sobie sprawę z tego, że to był strzał w „10”, mimo że Ryszard miał „po prostu” zabezpieczyć malowidło. Okazało się bowiem, że nawet tak obrzydliwie techniczna i pozbawiona cech twórczych czynność jak pokrywanie pięknie wymalowanej posadzki warstwą żywicy staje się w wykonaniu Ryha niesamowicie pasjonująca. 

Ten etap jest najbardziej reżimowy ze wszystkich – powiedział w biegu Ryho. Niósł kubek gęstawej, białej, przygotowanej z iście aptekarską dokładnością mikstury. Chodź, nie możemy tu rozmawiać, bo muszę pracować – widać było, że naprawdę nie żartuje. Drobny błąd może mnie teraz bardzo drogo kosztować, stąd te wszystkie obostrzenia - zakazy i nakazy – tłumaczył rozsmarowując po posadzce dość szerokim pędzlem coś o kolorze i konsystencji mleka. Demonstrował mi przy tym sposób, w jaki należy to robić. Jeśli zostawię choćby niewielki fragment, zwłaszcza tu – w fudze, nierozprowadzonej żywicy, to ona zaschnie mając taki właśnie biały kolor. Co wtedy? Ryho musiałby do tej samej mikstury dodać odpowiedniego pigmentu i od nowa pomalować. Stąd właśnie maksymalne skupienie. 

 Ryho przygotowujący substancję zabezpieczającą

...z iście aptekarską precyzją. 800 i ani grama więcej...

Problemem nie jest jednak tylko ewentualna niedokładność lub nieuwaga, bo o tych w przypadku Ryha nie ma mowy. O wiele bardziej dokuczliwe byłoby np. zachlapanie lub zalanie posadzki, nawet drobną ilością mieszanki atomów tlenu i wodoru, zwaną przez chemików tlenkiem wodoru, a przez nas wodą. Ryzyko tego jest jednak u nas na szczęście stosunkowo niewielkie. W tym miejscu muszę przytoczyć opowiedzianą mi przez Ryszarda historię o zalaniu wielickiego malowidła na tym właśnie etapie pracy przez… podlewacza zieleni miejskiej… Otóż w piękny słoneczny dzień, gdy Ryho wykonywał tę właśnie czynność, nagle na płycie Rynku pojawiła się dość duża ilość wody. „Solny Świat” ogrodzony był parawanami i to spod jednego z nich zaczęła płynąć "rzeka". Jej widok niemal przyprawił Ryha o zawał. Jak poparzony wybiegłem zobaczyć co się dzieje. Patrzę, a tu gość podlewający kwiaty wlewa  do donic hektolitry wody, a ta przelewa się przez nie i zalewa rynek, a tym samym malowidło! Podniosłem taki alarm, jakiego chyba w Wieliczce jeszcze nie było. W sekundzie armia ludzi z ręcznikami pojawiła się na płycie rynku i wycierała wodę. Dostawałem białej gorączki, bo oficjalne otwarcie „Solnego Światu” przez piłkarską reprezentację Włoch miało się odbyć lada dzień – wspomina Ryho. 

Woda na szczęście też nie jest największym zagrożeniem. Bardziej obawiamy się, że ktoś po prostu wejdzie na „UnderGlass”, a to po nałożeniu drugiej warstwy jest kategorycznie zabronione przez okres kilku dni. Dlatego dzieło Ryha dostępne będzie dopiero od 18 marca. 

Warto tu zaznaczyć, że Ryho zabezpiecza malowidła dwiema warstwami. Pierwszą stanowi sama żywica, a drugą mieszanka żywicy i mikrokuleczek, które zapewniają walory antypoślizgowe. Takie kuleczki dodawane są do farby, którą maluje się pasy drogowe – zdradza Ryho. Okazuje się także, że te kulczeki wykonane są… ze szkła! To nie żart! To bardziej coś symbolicznego. Ostatnia warstwa, jaką pokryta została powierzchnia „UnderGlass” – malowidła powstałego w Centrum Dziedzictwa Szkła i inspirowanego tematem produkcji szkła – jest warstwa, w której najważniejszym elementem jest właśnie szkło… Mówiąc krótko, chodzić będziemy tak naprawdę po warstwie szkła! Czy to przypadek, że coś zaprowadziło mnie późną porą do Centrum i że dzisiaj mogłem napisać o mimo wszystko tak ciekawej informacji, o której pewnie nigdy byśmy się nie dowiedzieli? 

Ta sypka substancja stanowiąca kluczowy element ostatniej warstwy nakładanej na powierzchnię malowidła, to tak naprawdę miliony szklanych mikrokuleczek zapewniających walory antypoślizgowe. Od początku inspirowane tematem szkła dzieło zostało więc zabezpieczone warstwą "szklaną"...

Na koniec pewna ciekawostka. W sobotę rano Ryho udzielał wywiadu. Opowiadał m.in. o małym malowidle, czyli tzw. intro. Opisując kolejne jego elementy szczególną uwagę zwrócił na tajemniczy otwór w ścianie z cegieł, z którego wypływa lawa. To Pieczara Szkielnika. On gdzieś tam w środku siedzi – gdy wypowiedział te słowa, które rozbawiły mnie i prowadzącą wywiad niemal do łez,  zdałem sobie sprawę jak bardzo będzie nam go tu brakować…

 W tajemniczym otworze, z którego wycieka lawa mieszka Szkielnik, a otwór to wrota do jego pieczary. Może więc intro powinno nazywać się właśnie tak? Pieczarą Szkielnika? Lub chociaż Mrocznym Jego Królestwem? Trzeba przyznać, że choć nazwa brzmi zabawnie, jednak Ryho trafił w sedno. Intro jest mroczne, napawające grozą. To przepaść, którą trzeba pokonać, aby zobaczyć i doświadczyć czegoś wspaniałego - widoku na "UnderGlass"... (fot. Damian Krzanowski - Krosno24.pl)

Do następnego!
DI