W weekend definitywnie zakończyliśmy projekt "The UnderGlass". Te kilka ostatnich dni (bezpośrednie przygotowania do premiery trójwymiaru podniesionego do kwadratu trwały od zeszłego czwartku) były niesamowicie pracowite, ale i wyjątkowe. Pod wieloma względami. Podobnie jak cały projekt, który, dla przypomnienia, zaczęliśmy na dobrą sprawę w listopadzie 2012 r. Jednak to underglass-owe triduum miało w sobie coś szczególnego. Chyba każdy z nas to czuł...
Wierzcie lub nie, ale w powietrzu czuć było ogromną pasję ludzi tworzących projekt. Ludzi, którzy nie znaleźli się tam z przymusu czy z jakiegokolwiek innego powodu sprowadzającego obecność danej osoby w danym miejscu wyłącznie do obowiązku traktowanego jako praca "od - do". Ludzi, którzy dokonali czegoś, co wciąż chyba jeszcze do nas samych nie dociera... Ale o tym za moment.
Nas najbardziej urzekła atmosfera tych dni. Rzadko ma się okazję współpracować z ludźmi, którzy dogadują się tak jak miało to miejsce właśnie w ciągu tych dni. Nikt z nikim nie rywalizował, nikt nie traktował nikogo na zasadzie "ja szef - ty słuchasz i robisz, co mówię", albo "ja artysta - ty się nie znasz". To była naprawdę perfekcyjnie zgrana drużyna złożona z zawodników dających z siebie po prostu wszystko. Jedna dziedzina twórczości inspirowała inne. I to pewnie dlatego efekt całego projektu, nie tylko tych paru dni, jest tak niesamowity.
Ciężko wyobrazić sobie bardziej twórczą atmosferę niż ta, która
panowała w czwartek i piątek w klatce schodowej Centrum Dziedzictwa
Szkła. Każdy każdego "napędzał", jedna dziedzina twórczości inspirowała
inne... Na zdjęciu tancerka Ania Wańtuch oraz odpowiedzialny za mapping Tomek Gawroński dyskutują o układzie tanecznym (fot. Damian Krzanowski)
A jest. Wczoraj, w momencie gdy trwał pierwszy ogólnodostępny cykl pokazów mappingu na malowidle, patrząc na liczne grono widzów, którzy mimo późnej pory, chłodu, ale przede wszystkim wbrew kulturze, a właściwie wbrew brakowi kultury wychodzenia wieczorem z domu, zdaliśmy sobie sprawę z tego, że ludzie naprawdę zostawili seriale oraz podobne rozrywki i przyszli. Dokąd? Do klatki schodowej! Po zobaczeniu animacji wracali do domu wymieniając poglądy, dyskutując o sztuce. I to było po prostu piękne... Uczucie, którego życzymy każdemu z Was. Zaczynaliśmy od, wydawać by się mogło, zwariowanego pomysłu "sztuki w klatce", a skończyliśmy na czymś, co przerosło nasze najśmielsze oczekiwania.
Niedziela, 14 kwietnia 2013 r. Godz. ok 21.40. W klatce schodowej Centrum Dziedzictwa Szkła wciąż spora liczba osób ogląda pokaz 3d-mappingu na malowidle "The UnderGlass". Mimo chłodu i późnej pory ludzie wyszli z domów. Wracali zapewne dyskutując o tym co widzieli...
Wczoraj zdaliśmy sobie sprawę z jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. The UnderGlass nie jest już wyłącznie projektem malarskim, a nawet malarsko-mappingowym. Połączył jeszcze kilka innych dziedzin sztuki, które warto na koniec zebrać wszystkie razem.
Na samym początku był STREET-ART i mimo, że Ryho konsekwentnie odmawia nazywania siebie street-artowcem, jednak zrealizowane przez niego dzieło zdecydowanie posiada cechy pozwalające traktować je jako sztukę ulicy.
Nie zmienia to absolutnie faktu, że "The UnderGlass" to wspaniałe dzieło MALARSKIE. Ryszard Paprocki, mówiąc krótko, namalował obraz na podłodze, korzystając przy tym z kilkusetletniego dorobku malarstwa światowego.
Trójwymiar do kwadratu? Tomek i Patryk z Tving Stage Design dorzucili do projektu animację video w postaci 3D-MAPPINGU. Ja upierał się będę, że mimo, że mapping nie jest oficjalnie traktowany jako video-art, jednak ich dzieła nie są nastawione wyłącznie na oczarowanie widza, ale sięgają znacznie głębiej. Dają do myślenia...
W czasie premiery na malowidle ZATAŃCZYŁA Ania Wańtuch. To nie była dyskotekowa improwizacja, ale specjalnie przygotowany, inteligentny, piękny, inspirowany dziełem malarskim układ taneczny w wykonaniu prawdziwej artystki.
Wszystko? Ależ nie! Praca Ryha była doskonale dokumentowana FILMOWO i FOTOGRAFICZNIE. Stworzone przez Damiana Krzanowskiego (Filera) filmy oraz wykonane przez niego zdjęcia to nie materiał newsowy. Wspaniale pokazują istotę tego projektu, osobę tworzącego malowidło Ryha, jego pasję czy emocje towarzyszące realizacji dzieła. Filer uczestniczył także w zdjęciach do jeszcze jednej bardzo ważnej produkcji, na którą z niecierpliwością czekamy - "instrukcji obsługi", czyli zapisu tańca Ani. To będzie wspólny projekt filmowy Damiana oraz Tving-ów, film o jeszcze nieco innym charakterze.
Ania podczas prób (fot. Damian Krzanowski)
Wszystko? Ależ nie! Praca Ryha była doskonale dokumentowana FILMOWO i FOTOGRAFICZNIE. Stworzone przez Damiana Krzanowskiego (Filera) filmy oraz wykonane przez niego zdjęcia to nie materiał newsowy. Wspaniale pokazują istotę tego projektu, osobę tworzącego malowidło Ryha, jego pasję czy emocje towarzyszące realizacji dzieła. Filer uczestniczył także w zdjęciach do jeszcze jednej bardzo ważnej produkcji, na którą z niecierpliwością czekamy - "instrukcji obsługi", czyli zapisu tańca Ani. To będzie wspólny projekt filmowy Damiana oraz Tving-ów, film o jeszcze nieco innym charakterze.
Zdjęcia i filmy autorstwa Damian Krzanowskiego to osobne dzieła. To nie suchy materiał reporterski, ale opowieść o projekcie i realizującym go Ryszardzie Paprockim
(fot. Damian Krzanowski)
(fot. Damian Krzanowski)
Malarstwo, sztuka ulicy, animacja video, taniec, film, fotografia... Pod koniec zeszłego tygodnia te wszystkie dziedziny spotkały się w jednym miejscu i w jednym czasie - w klatce schodowej Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie. To był prawdziwy taniec sztuk oraz osób je tworzących.
Wciąż jeszcze nie do końca jesteśmy świadomi, że taka sytuacja wydarzyła się po raz pierwszy na świecie! Być może był to jedyny raz, kiedy coś takiego miało miejsce... My ze swojej strony dorzuciliśmy do tego naszą małą cegiełkę - blog, za pomocą którego to wszystko staraliśmy się Wam opisać.
Ten projekt zmienił nas wszystkich. Wiele nauczył. Nas przede wszystkim tego, że nawet pozornie szalone pomysły, takie jak "sztuka w klatce" przestają być szalone, gdy trafi się na odpowiednich ludzi... Takich samych szaleńców jak my...
Małe after-party "szaleńców" na zakończenie projektu "The UnderGlass"
(fot. Damian Krzanowski)
(fot. Damian Krzanowski)
KS & DI
ps. integralną częścią mappingu jest muzyka. Ta również nie jest przypadkowa. Tving Stage Design nie wybrali na podkład jakiegoś "ludycznego" hitu w stylu "Ona tańczy dla mnie", ale jedno z dzieł doskonałego, choć z pewnością dla większości niszowego artysty Murcofa...
ps. integralną częścią mappingu jest muzyka. Ta również nie jest przypadkowa. Tving Stage Design nie wybrali na podkład jakiegoś "ludycznego" hitu w stylu "Ona tańczy dla mnie", ale jedno z dzieł doskonałego, choć z pewnością dla większości niszowego artysty Murcofa...