czwartek, 14 lutego 2013

Innowacyjne malowidło

Po wczorajszym, utrzymanym w nieco bardziej humorystycznym tonie wpisie dzisiaj będzie zdecydowanie poważniej. I bardzo osobiście. Czemu? Planowaliśmy powrócić do regularnego rytmu bloga, jednak dzisiejszy wpis został sprowokowany przez materiał, który ukazał się we wczorajszym głównym wydaniu "Wiadomości", a który po pierwsze był dla nas kompletnym zaskoczeniem, a po drugie zwyczajnie ściął nas z nóg. Rzecz dotyczyła INNOWACYJNOŚCI. 

W materiale przygotowanym przez dziennikarza ekonomicznego Pawła Gadomskiego przedstawiono temat innowacyjności, a dokładnie unijnego programu pt. Innowacyjna Gospodarka. Nie będę zanudzał Was szczegółami dotyczącymi zarówno materiału (kto widział ten wie), jak i powiedzmy regulaminu tegoż programu. W skrócie powiem jedynie, że Pan dziennikarz potraktował nasze Centrum jako przykład fanaberii zrealizowanej z Innowacyjnej Gospodarki, starając się pokazać, że polska nauka cierpi z braku funduszy na badania, a tu buduje się "jakieś muzea". I my oraz Bogu ducha winne konie z łódzkiego szlaku turystyki konnej (swoją drogą najdłuższego w Europie!) zostaliśmy kozłami ofiarnymi tej informacji. Pech... Bo projektów z zakresu turystyki było łącznie 21, w tym Wieliczka, Kraków, Wrocław, Poznań, Toruń oraz sztandarowy projekt warszawski (znacznie droższy niż nasz) - węzeł wodno-rowerowy "Pedałuj i płyń"... Serio, tak się nazywa... Tego akurat jakoś Pan Paweł nie wyszukał...

 Jak myślicie, czy ta podłoga jest innowacyjna?

Ok, ma pan Panie Pawle prawo do swojego zdania, tylko, że abstrahując od faktu, że turystyka i kultura, w obszarze których działamy, to część gospodarki (o czym dziennikarz ekonomiczny powinien wiedzieć) i program przewidywał działanie (tylko jedno działanie z kilkudziesięciu w programie) na inwestycje takie jak nasza, nic Pan nie wie o naszej działalności. Nie zadał Pan sobie choćby odrobiny trudu, aby sprawdzić kim jesteśmy, skąd się wzięliśmy i co robimy, a mimo to poczuł Pan prawo do zadania przewrotnego pytania co wspólnego ma szkło z innowacyjnością? Pewnie Pana zaskoczymy, ale ma i przekonałby się Pan o tym wyjeżdżając jakieś 350 km na południe od Warszawy, lub po prostu dzwoniąc do nas czy chociażby wchodząc na stronę www.3d.miastoszkla.pl! Ale nie, wolał Pan uznać, że innowacja to raczej loty w kosmos niż "jakieś muzeum":(((

Więc co ma wspólnego szkło z innowacją? Nie będę się rozpisywał na temat Centrum i jego programu zwiedzania, na temat wielu naszych projektów, których nie powstydziłaby się Warszawa, Kraków czy Wrocław ani na temat wielu innych spraw. Skupię się tylko na jednym aspekcie naszej działalności - na UnderGlass, bo w końcu jesteśmy na blogu projektu o tejże nazwie. Malowidło też jest innowacyjne, czyli "bardziej nowoczesne", bo o ile Ryho namalował już dwa tego typu dzieła w technice, która sama w sobie stanowi światową nowość, o tyle nikt wcześniej nie potraktował procesu twórczego tak jak my. Nikt go wcześniej nie pokazywał od kuchni starając się dokumentować i pokazywać wszystkie jego tajemnice. Czyżby innowacja w polskiej sztuce i kulturze?

Mało tego - 3D do kwadratu, czyli połączenie umiejętności Ryha oraz chłopaków z Tving Stage Design. Nikt wcześniej nie wykonał animacji 3D na malowidle 3D, nikt! Czyżby znowu krok w przód w polskiej sztuce? Zdaje się, że tak, a więc innowacja do kwadratu!

Tylko w tym jednym projekcie są dwa innowacyjne elementy, których Pan redaktor Gadomski nie mógł się u nas doszukać uważając, że eksploracja Marsa to absolutny priorytet. I ok, Mars jest ważny, zwłaszcza, że im dłużej przebywamy z Ryhem, tym bardziej dochodzimy do wniosku, że on właśnie z niego do nas przybył... Może łazik znajdzie tam więcej takich okazów?

Ryho - artysta chyba z Marsa...

Przepraszam, musiałem. Od jutra będzie już jak zawsze!

DI

ps. są też pozytywne wiadomości. Zaspanego Ryha można było dzisiaj posłuchać i zobaczyć jakoś po 6.00 w "programie śniadaniowym" TVP1. Normalnie celebryta;)




środa, 13 lutego 2013

Tego nie da się opisać słowami!



Tego dnia nie da się zwyczajnie streścić. Żadne słowa nie są w stanie opisać zdarzeń, które miały miejsce...













Co dzisiaj się działo? Po pierwsze wywaliło nam korki, po drugie pilot do rzutników nie chciał współpracować, a po trzecie....3D do kwadratu. Kolejne spotkanie artystów, ferment twórczy, nowe genialne pomysły i tworzenie projektu trójwymiarowej animacji na trójwymiarowym malowidle!
Szczegółów nie możemy zdradzić....jeszcze.

Pozdrawiamy

KS i DI



wtorek, 12 lutego 2013

Zniknięcie artysty

Dziś wyjątkowo krótko. Artysta zniknął, zapanowała pustka. Dzieło ma okazję mówić teraz samo za siebie. A co mówi?




A my mówimy, że Ryho udał się do domu na mini-ferie zimowe. Wróci niebawem.


Tak, tak. My też już tęsknimy.

KS i DI



poniedziałek, 11 lutego 2013

Przede wszystkim jakość



Zacząłem od Sorrow Pink Floydów, ponieważ chciałem abyście usłyszeli dokładnie te same dźwięki, które usłyszałem wchodząc wczoraj do pomieszczenia schodów. No dobrze, niemal te same - aby usłyszeć dokładną wersję musicie w wyobraźni dodać do nich mocno industrialne odgłosy silnika schodów ruchomych.

Kurcze - pomyślałem. Gdy UnderGlass będzie gotowe chyba nigdy więcej nie będzie mi dane wejść do tego pomieszczenia i usłyszeć coś takiego.

Ryszarda nie było na malowidle. Mimo to przez kilka minut wcale nie spieszyłem się, aby ruszyć w głębokie zakamarki naszego Centrum i spróbować go znaleźć. Stałem przez jakieś 5-6 minut słuchając Sorrow do końca.

Gdy wreszcie go znalazłem od razu zapytałem co z Bachem? Dostałem od takiego przemiłego chłopaka dyskografię Floydów. Śledzi blog, ogląda mnie na kamerze. Powiedział, że strasznie się ucieszył gdy przeczytał kiedyś o Echoes. Wiesz, że ktoś takich rzeczy jeszcze słucha, bo czasami wydaje mu się, że została takich ludzi garstka - opowiada Ryho. Więc przyszedł i dał mi nie tylko Floydów, ale i kilka innych zespołów grających progresywny rock. Bardzo miło z jego strony.

...

W weekend Ryszard pracował przede wszystkim nad położoną najbliżej strefy wejścia częścią malowidła. Pojawiły się m.in. dodatkowe konstrukcje drewniane. Widać, że Ryho z każdym dniem przyspiesza tempo prac. Bardzo chcę, aby jak najszybciej stopień wykończenia UnderGlass pozwolił na przystąpienie do działania ekipie od mappingu. Szczegóły, czyli np kontrasty, będę sukcesywnie wykańczał, ale całość kompozycji jest niezbędna do przygotowania animacji - wyjaśnia Ryszard. Wiadomo, że w stosunku do pierwotnych planów prace potrwają nieco dłużej, jednak jakość liczy się zdecydowanie najbardziej. Gdyby chodziło tylko o terminy, to pewnie moglibyście już od kilku dni chodzić po zamalowanej podłodze, ale artystyczny poziom tego zamalowania bez wątpienia pozostawiałby dość sporo do życzenia. 

 Kompozycja UnderGlass wzbogaciła się o dodatkowe mostki w przedniej części malowidła

Ryszard już kiedyś świetnie podsumował charakter swojej pracy mówiąc, że sztuka to nie sport. Nie chodziło tylko o rywalizację pomiędzy artystami, ale także o robienie czegoś na czas. Tak jest z każdą pracą twórczą, chociażby komponowaniem muzyki czy pisaniem książki. Takie prace szalenie ciężko jest zaplanować co do dnia czy dwóch. Kilka dni temu Ryho pokusił się jednak o taką próbę. Gdzieś w połowie malowidła odnalazłem kawałek kartonu, a na nim odręcznie sporządzoną listę podzieloną na dwie kolumny. Wiedziałem, że sporządził ją Ryszard, ale potrafiłem zidentyfikować tylko prawą jej stronę. Krojem pisma po lewej Ryho zawstydził nawet lekarzy! Sam przez chwilę intensywnie myślał nad tym co też tam napisał i dopiero gdy byłem o krok od zabrania listy do pierwszej lepszej apteki, udało mu się rozszyfrować samego siebie. Podliczyłem sobie czas jaki mi został na skończenie prac. Wówczas wyszło mi 11 dni. Teraz jest ich trochę mniej - wyjaśnia. 

 Ryho zawstydził nawet lekarzy. Kilku punktów z listy nie był w stanie odczytać przez dłuższy czas

Wszystko trwa dłużej, gdyż oprócz tego, że czasami coś po prostu trzeba zmienić, aby całość była jeszcze lepsza, zdarzają się także dni takie jak ten dzisiejszy. Podgląd online mówił sam za siebie - kilku potężnie zbudowanych panów co chwila spoglądało na sufit, wychodziło na drabiny z dziwnymi sprzętami, a UnderGlass zostało ukryte pod warstwą folii budowlanej. Nie, nic się nie popsuło. Panowie wieszali projektory. Mapping musi być przecież z czegoś wyświetlony. Ryszard z kolei musi mieć wolną całość, więc czekał spokojnie aż prace montażowe się zakończą. Jak widzicie, pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć.

...

Na drugiej płycie mam podobno coś fajnego. Arch... Archiwum, czy jakoś tak... -  powiedział Ryho wskazując pędzlem w kierunku płyty CD leżącej tuż obok laptopa. Archive! - wykrzyknąłem. Są świetni! Serio. Kilka lat temu usłyszałem ich kawałek w Trójce. Miał 10 minut i to i tak była wersja skrócona, bo wersja podstawowa trwa 15 minut - tym razem to mnie słuchał Ryho. Chodziło mi o Again, a usłyszeć je mogłem tylko w Trójce, bo nikt inny nie pozwoliłby sobie na poświęcenie 10 minut jakże cennego czasu antenowego na jeden utwór. Muszę Ci to puścić - powiedziałem do Ryha. Na płycie oprócz Again było jeszcze F**K You, w którym wokalista wyrzuca z siebie niemal jednym tchem bardzo mocny tekst, który z powodzeniem adresować mogłaby do swojego oprawcy ofiara najgorszej zbrodni. Ten puść sobie koniecznie potem - powiedziałem do Ryha. Puszczę - odpowiedział. Tytuł już mi się podoba - roześmiał się. Wychodząc zostawiłem go z Again. Zobaczysz, będzie Ci się super malowało. 

Was też zostawiam z Archive, abyście jeszcze raz mogli poczuć atmosferę i warunki w jakich wczoraj tworzył Ryszard, a które po jego wyjeździe już się chyba nie powtórzą...


Do następnego!

DI

piątek, 8 lutego 2013

Coś ci powiem, ale nie pomyl tego z komplementem.

Jak opisać ten etap pracy?
Przyjmijmy, że malowidło teraz wygląda tak:

Jesz   do   awna mal  dło nie st  ło ości. Był o tyl o   one fragmenty. Tu  tnik, tam hut  ,   palony   ec, jed    dr   iany    est, dru  , trze  ,     ąca li a. Temat   na układanka -    menty komp    . Trochę jak lis      terów filmu czy książ  , do kt  ych    ba jesz  e   pisać odpowied     storię,      ślić ich    gody i najw   iejsze -   łączyć kolej   rozdziały. 

Ryho pracuje i już niedługo będzie wyglądało tak:
(gotowe i czytelne)

Jeszcze do niedawna malowidło nie stanowiło całości. Były to tylko rozrzucone fragmenty. Tu hutnik, tam hutnik, rozpalony piec, jeden drewniany podest, drugi, trzeci, wisząca lina. Tematyczna układanka - elementy kompozycji. Trochę jak lista bohaterów filmu czy książki, do których trzeba jeszcze dopisać odpowiednią historię, wypełnić luki w tekście i najważniejsze - połączyć kolejne rozdziały. 

Doczytałaś do końca "Lotte w Weimarze" Manna albo "Grę w klasy" Cortazara ? - zapytał mnie ostatnio Ryho. Hmm, niektóre książki faktycznie potrafią zmęczyć. "Gra w klasy" akurat mi się podobała, rozdziały tak ułożone, że można je czytać w dowolnej kolejności zmieniając przy tym historie i losy bohaterów - bawiąc się zakończeniem. 

UnderGlass jest właśnie taką "Grą w klasy", teraz aby cała opowieść była ciekawa i wciągająca należy odpowiednio poukładać rozdziały. Inaczej zwyczajnie będzie męczyć.
Ale jak malowidło może zmęczyć? Książkę da się nie doczytać do końca, ale obraz?  Jak? "NIE DOOGLĄDAĆ"?
Mianowicie się da:




Książkę pisze się słowami, w malowidle istotny jest kolor, a właściwie kolor obok koloru. To właśnie sąsiedztwa kolorystyczne decydują o finalnym wyglądzie obrazu. Jeśli kolory będą źle dobrane, cóż...na obraz zwyczajnie nie będzie dało się patrzeć. Z drugiej strony, takie kontrasty (zwłaszcza komplementarne, czerwień z zielenią, czy filolet z żółtym) są elementami, które jako pierwsze przyciągają ludzki wzrok. Jeśli obraz ma coś "wykrzyczeć", to takie kontrasty kolorystyczne są najlepsze. Jest kilka rodzajów kontrastów kolorystycznych, ale tu oddaje głos profesjonaliście:

Najbardziej ulubioną formą kontrastu stosowanego przeze mnie tu na malowidle 3D, jest kontrast symultaniczny. W odróżnieniu do kontrastu komplementarnego (uwaga: nie mylić z komplementami) jest to ciągłe poruszanie się po kole barw i teorii barwy. Kontrast symultaniczny jest to sposób w jakim zabarwia się szarość na kolorowym tle. Na pomarańczowym tle szarość zabarwi się na niebiesko. ALE TYLKO W TWOIM OKU!





    
Jeszcze trzy dni temu namalowany na posadzce witraż prezentował pełną gamę intensywnych kolorów. Jednak po namalowaniu znajdujących się obok skał, okazało się, że witraż trzeba "zepchnąć głębiej". Jak to zrobić? Stonować kolory, zabrudzić je tak, aby to skała znajdująca się obok wyszła na bliższy plan. Proste? Proste! Witraż uzyskał przy tym czarne obramowania i kontury.
Właśnie. KONTURY. 
Ostatnio zaintrygowały mnie bardzo kolorowe linie dookoła hutników. Z tyłu głowy i koszulki namalowanej postaci - czarne, z przodu jaskrawo-pomarańczowe. Nieopatrznie spytałam Ryha czy te kolory też będą stonowane.... Przypomnij sobie Wyczółkowskiego!

Leon Wyczółkowski, "Rybak", 1891

Pomarańcze, czerwienie, żółcienie, wszystko wygląda świetnie. I znowu dowód na to, że w UnderGlassie ukryty jest kawał historii i teorii sztuki. 

Jeszcze jedna rzecz. Zauważyliście, że nagle drewniany podest po lewej stronie się przesunął? Jest tak jakby bliżej? To też dzięki kolorom, ale od takiego "przesuwania" witraży i całych konstrukcji może zakręcić się w głowie. Jak to dobrze, że Ryho to architekt i malarz w jednej osobie.


M.C. Escher, "Wodospad"
Wszystko się układa, a kolejne rozdziały opowieści pod tytułem "UnderGlass" łączą się w jedną historię wraz z symultanizmem i komplementarnością, która nie należy mylić z komplementem. Zapraszamy do czytania i oglądania.

Pozdrawiam

KS

czwartek, 7 lutego 2013

Przyjemności duże i małe

Po serii martyrologicznych niemal wpisów pokazujących w jaki sposób dzieło potrafi bezlitośnie poturbować swojego twórcę, dzisiaj mam nadzieję powieje nieco optymizmem. Będzie o przyjemnościach. Brzmi od razu przyjemniej, prawda? Ryszard podzielił dzisiaj przyjemności jakie odczuwa ostatnio w związku z malowaniem na dwa rodzaje - przyjemności duże i przyjemności małe.

TE DUŻE...

To już jest ten etap. Ten, na który bardzo czekałem. Etap satysfakcji - przyznaje Ryho. Można powiedzieć, że dotąd malowidło było jak bardzo długa, ciekawa opowieść, z której powycinano cytaty. Zaledwie urywki. Owszem, każda z nich jest interesująca, wciągająca, po prostu ma coś w sobie, ale wyrwana jest z kontekstu. Dopiero wszystkie wspólnie tworzą naprawdę piękną opowieść. I teraz zacząłem je łączyć, a wy dopiero teraz zaczynacie rozumieć sens całości - opisuje Ryszard. 

 To już ten etap - etap satysfakcji. Niewielkie plany zostały niemal połączone w całość. W dalszej części malowidła została tylko jedna strefa "oderwana" od reszty - zwężający się od windy w kierunku widza szary "korytarz"

Cytaty to oczywiście poszczególne partie malowidła - mostki, piece, hutnicy, witraż, itd. Teraz poprzez naniesienie na płytki przede wszystkim skał wszystko zaczyna się ze sobą łączyć. Właściwie zostały już tylko dwa miejsca, które w jakiś sposób wciąż oderwane są od rzeczywistości i zaburzają obraz. Pierwszym z nich jest obszar w okolicach windy, drugim strefa "dwóch głupich kaloryferów". Je zostawiłem sobie na deser - śmieje się Ryho. 

Gdy wszystkie plany zostaną ze sobą połączone można będzie powiedzieć, że całość kompozycji "UnderGlass" jest już znana. Zostaną tylko prace nad detalami. I tym razem Ryszard pokusił się o zgrabne porównanie: powiedzmy, że będzie to stan surowy zamknięty. Są już ściany, dach, są już okna i drzwi. Zostaje "wykończeniówka", ale to ona decyduje o pięknie budowli. Można wybudować naprawdę piękną bryłę architektoniczną i pracami wykończeniowymi kompletnie wszystko schrzanić. 

Wykończeniówka polegać będzie m.in. na wydobywaniu planów za pomocą kontrastów czy opisywanego przez nas jakiś czas temu sfumato. To również bardzo atrakcyjny etap, gdyż z każdym dniem dzieło będzie "pięknieć". 

 Prace wykończeniowe to także praca na całości malowidła. Powoli "ruch" na nim zamiera, bo ciężko jest wyznaczyć strefy świeżo pomalowane i "bezpieczne"

TE MAŁE...

Najlepszym przykładem przyjemności zaklasyfikowanej jako "mała" jest coś, co wydarzyło się za witrażem. Ryho odszedł od pierwotnego projektu, w którym podwójne witrażowe drzwi zamykać miały kompozycję i postanowił przedłużyć "UnderGlass" o jeszcze jeden plan. Zostawił się tylko jedno skrzydło, zaś w miejscu drugiego wydobył przestrzeń odpowiadającą organizacji naszego Centrum. Dla nieznających budynku małe wyjaśnienie: Centrum Dziedzictwa Szkła podzielone jest na dwie części - budynek główny, w którym odbywają się pokazy i warsztaty hutnicze oraz tzw. piwnice przedprożne. Pod tą raczej niecodzienną nazwą ukrywa się ciąg 7 zabytkowych pomieszczeń znajdujących się po drugiej stronie krośnieńskiego Rynku. Podczas budowy obiektu zostały one odgruzowane, wyremontowane i udostępnione turystom. Znajdują się w nich ekspozycje szkła - użytkowego, ale o nieco bardziej luksusowym profilu oraz artystycznego. Mówiąc krótko - dzieła szklanej sztuki. 

Szkło to nie tylko szklanka czy kieliszek, to także wspaniała sztuka - mówi Ryho. Byłem w piwnicach i pomyślałem, że warto w malowidle pokazać także to oblicze szkła. Poza tym w tym przedłużonym planie pozwolę sobie na własną wizję instalacji związanej ze szkłem, która od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie i którą mam nadzieję uda mi się kiedyś zrealizować. Fajne byłoby, aby ta realizacja odbyła się tutaj - w tym momencie Ryho z charakterystycznym uśmiechem na twarzy puścił porozumiewawczo oko. Odpowiedziałem tym samym. Ta instalacja to taka moja mała przyjemność - zakończył wątek Ryszard. 

 Za witrażem wyłoniła się przestrzeń, która pierwotnie nie była planowana. Drugie skrzydło miało zamknąć kompozycję. W przedłużeniu znajdować się będzie część ekspozycyjna, w której znajdzie się także "mała" przyjemność Ryha - jego wizja wiszącej instalacji szklanej. Jej pierwsze elementy już widać

A jak z pączkami? Jadasz? Nie jadasz? Jeśli jadasz to z czym? i ile? - cała ta seria pytań przyszła mi jakoś tak zupełnie, ale to zupełnie przypadkiem do głowy w momencie rozmowy o przyjemnościach. Jadam, ale muszą być koniecznie z różą i lukrem. Innych nie uznaję - odpowiedział Ryho. 

Do następnego!

DI 

środa, 6 lutego 2013

Sztuka wymaga poświęceń

Pamiętacie wpis nr 15 na naszym blogu? Pojawił się niemal dokładnie miesiąc temu, 5 stycznia, a zatytułowany był "4 dni na kolanach". Opowiadał o pewnych ciekawostkach związanych z powstawaniem malowidła "UnderGlass" przedstawionych w konwencji mocno statystycznej. Jedną z nich było to, że Ryszard w czasie 2 miesięcy pracy spędzi 4 pełne dni na kolanach. Oczywiście nie pod rząd, ale suma czasu poświęconego na pracę w takiej właśnie pozycji wynosi ok 100 godzin. 

 Na kolanach...

Wczoraj podczas naszej rozmowy o reżimie technologicznym towarzyszącym procesowi tworzenia dzieła Ryho w pewnym momencie nawiązał do tamtego wpisu i obliczeń. Proporcje czasu pracy spędzonego w różnych pozycjach dość mocno się zmieniły. Ale to chyba widać. Teraz tak naprawdę cały czas pracuję na kolanach. Czuję już to w stawach i w plecach. Bo kolana to jedno, ale przecież cały czas jestem zgięty. Powiem Ci, że naprawdę czuję już zmęczenie. Fizyczne zmęczenie - zasmucił się Ryszard. 

znowu na kolanach...

Rzeczywiście, za każdym razem gdy go odwiedzam klęczy na płytkach. Nawet przemieszcza się po podłodze w ten właśnie sposób. Tak jest prościej niż wstać, przejść kawałek, a potem znowu wrócić do pozycji klęczącej. Wstaje tylko wtedy gdy naprawdę musi, czyli np. gdy czegoś mu brakuje lub skończyła się farba i musi przygotować nową jej porcję. Na tyle przyzwyczailiśmy się do tego widoku, że przestaliśmy myśleć o trudach takiej pracy. Widać po nim, że UnderGlass daje mu w kość. Tym bardziej podziwiamy to, że nie traci humoru i entuzjazmu. To nie zmieniło się od samego początku, a czasami wręcz im bardziej jest "styrany" tym wyraźniej czuć, że ta praca jest dla niego obecnie niemal całym życiem. 

 i znowu...

Nie próbowaliśmy nawet liczyć ile czasu spędza na kolanach. Może lepiej tego nie robić, bo sama świadomość ogromu tego czasu sprawi, że wszystko jeszcze bardziej zacznie boleć. A tę wyjątkową niewygodę Ryszard musi po prostu przetrwać. Nie mam innego wyjścia. Ochraniacze na kolana nie wchodzą w grę, gdyż będą niszczyć kompozycje. Szmaty, gąbki czy cokolwiek innego także - te przykleją się do podłoża - mówi Ryho. Ale wiesz co, to i tak nic. Wielkie "chapeau bas" dla artystów, którzy tworzą kompozycje na sklepieniach. Chociażby Michał Anioł. To jest dopiero katorga. Kiedyś miałem okazję pracować nad dekoracją plafonu. Człowieku! Wolę klęczeć cały dzień niż malować w pozycji leżącej sufit nade mną. Zakres ruchów jest bardzo ograniczony, ból w rękach i w krzyżu, farba cieknie na twarz... - opisuje Ryho. 

 i jeszcze raz na kolanach...

I powiedzcie teraz jak się ma do tego romantyczna wizja malarza z beretem na głowie i paletą w ręku prężącego się przed sztalugą? Praca Ryszarda oraz jego opowieści o "zawodzie" artysty otwierają nam oczy, łamią stereotypy. Pewnie wciąż są osoby pracujące w tradycyjny sposób, w studio czy w plenerze. Choć jak twierdzi Ryho one także różnią się znacznie od naszych wyobrażeń. Sztuka wymaga poświęceń, zawsze wymagała. Ale jest tego warta - podsumował wracając do pracy w standardowej od wielu już dni pozycji klęczącej. 

 Efekt? ponownie spójrzmy na prezentowane wczoraj spodnie robocze Ryszarda, tym razem pod innym kątem. Uwagę skierujmy w okolice kolan...

Do następnego!

DI 

ps. ktoś ma jakieś słowa otuchy dla Ryha? Będą mile widziane w komentarzach:)