niedziela, 30 grudnia 2012

W malarskiej kuchni



„Widziałeś kiedyś taką głowę?” – zapytał mnie Ryho tuż po moim przyjściu do Centrum, wskazując jednocześnie na ułożoną z żółtego sznurka dość długą i wąską elipsę. Miała ona w najszerszym punkcie jakieś 90-100 cm i zupełnie nie przypominała głowy. „Teraz zrobię nos” – dodał po chwili i zręcznym ruchem uformował z kawałka ręcznika papierowego coś, co może i z profilu przypomina nos, jednak ma rozmiary zdecydowanie ponadnaturalne.

 "Widziałeś kiedyś taką głowę?" - nie, takiej jeszcze nie:)

Tak to jednak działa. Im dalej od początku malowidła (a głowa znajduje się poza połową) tym elementy obrazu są coraz bardziej zdeformowane, a Ryszard aby je odpowiednio namalować co chwila kładzie się na posadzce i spogląda na nie z odpowiedniej wysokości. Natomiast wspomnianego sznurka używa ostatnio bardzo intensywnie. Jego początek zamocowany jest do stopy perspektografu, którego oś znajduje się dokładnie w miejscu, gdzie w przyszłości znajdować się będzie centralny punkt miejsca dla fotografujących. Ryho co chwila napina go, tak aby przechodził przez środek punktu mającego w danym momencie kluczowe znaczenie. W ten sposób sprawdza czy naniesione przez niego linie gwarantują odpowiedni układ czy proporcje. Różnica nawet 1 cm może sprawić, że malowidło, potocznie mówiąc, rozjedzie się kompletnie, a tego przecież nikt by nie chciał.




Sznurek to ostatnio podstawowe narzędzie pracy Ryszarda, zaś leżenie to jego najczęstsza pozycja

„A jak idzie praca” – zapytałem go w pewnym momencie. „Etap, na którym obecnie jestem jest, jakby to ująć, wciąż niekonkretny” – usłyszałem. „To znaczy dla Ciebie, ludzi korzystających z klatki i internautów” – dodał po kilku sekundach z uśmiechem. „Mnie warstwa naniesiona na posadzkę już teraz bardzo precyzyjnie podpowiada, gdzie mam jakie płaszczyzny zorganizować w sposób perfekcyjny”. Tym razem to ja się uśmiechnąłem kryjąc w ten sposób niepełne zrozumienie tego co Ryho właśnie do mnie powiedział:) 

Dosłownie sekundę potem wykonałem gest, który bardzo rozbawił mojego z każdym dniem coraz bardziej wysmarowanego farbą rozmówcę. Odskoczyłem jak rażony piorunem lub jakbym właśnie nadepnął na jajko wierząc, że skok uratuje je od zniszczenia. Spojrzałem też na Ryha i pełnym skruchy głosem wymówiłem magiczne miałem nadzieję słowo „przepraszam”. Czując lepkość naniesionej warstwy pod stopą byłem bowiem przekonany, że nieopatrznie nadepnąłem na świeżą farbę. Zarówno „przepraszam”, jak i gwałtowny odskok nie były jednak potrzebne. „Spokojnie, możesz już po tym chodzić”. Po farbach, których używa Ryho można swobodnie stąpać po ok 12 godzinach, jednak po upływie tego czasu wciąż wydają się one być mokre. Dopiero następnych 12 godzin sprawia, że ktoś kto na nie wejdzie nie jest narażony na atak serca…


A skoro o farbach mowa, to dzisiaj postanowiliśmy, że Ryszard zdradzi co nieco technicznych szczegółów dotyczących właśnie farb i zabierze Was do swojej „malarskiej kuchni”. Oddaję mu głos:)



Jutro Ryszard pracuje mniej więcej do południa. Potem jak pewnie każdy z nas przygotowywał się będzie do pożegnania bardzo owocnego dla niego roku. W nowy zamierza wejść równie owocnie, a wraz z nim i my. Dla nas ostatnie 12 miesięcy były pełne ciężkiej, ale bardzo fajnej i satysfakcjonującej pracy. Cieszymy się, że kończymy je tak niesamowitym projektem jak „UnderGlass”, tym bardziej, że kolejne właśnie nim zaczniemy:)

Do „usłyszenia” w nowym roku! Mamy nadzieję, że wciąż będziecie z nami:)

DI, KS & CDS

sobota, 29 grudnia 2012

Balet na 4 pędzle

Na początek premiera drugiej części video opowieści o projekcie "UnderGlass". Nosi ona tytuł "Fundament" i podsumowuje pierwszy tydzień prac nad graffiti, ten najbardziej zdaniem Ryha niewdzięczny. W materiale wcale tego nie widać! Oglądajcie, polecajcie i udostępniajcie! 

 


... mam wrażenie, że jeśli nawet Ryszard początkowo odczuwał pewien rodzaj dyskomfortu spowodowanego obecnością kamery, to pozbył się go bardzo szybko;)

A teraz do rzeczy...

"Wstydliwy" etap podmalówek powoli zbliża się do półmetka. Na obrazie z kamery w klatce widać już znaczne partie podłogi zamalowane różnymi kolorami. Póki co ciężko domyśleć się co przedstawiać będzie "UnderGlass". Jednak to powinno zacząć się zmieniać wraz z nastaniem Nowego Roku. Ryho zakładał, że pierwszą, najmniej atrakcyjną, aczkolwiek niezbędną warstwę wykona do końca grudnia. Przed nim jeszcze ok 2,5 dnia pracy. Jeszcze? Właściwie to AŻ. Przecież większość z nas zakończyła rok roboczy wczoraj, prawda? 

Ryszard jest jednak niesamowicie zdeterminowany, aby wraz ze starym rokiem pożegnać, to co najchętniej ukryłby przed nami, dlatego w sylwestra także będzie ostro działał. Jak ostro? Wczoraj mogliśmy się o tym przekonać. "Za kilka dni zaprezentuję swój numer popisowy. To będzie magia tworzenia..." - powiedział mi jakiś czas temu Ryho. "Warto abyście to nagrali, bo coś takiego to bardzo niecodzienny widok" - dodał. 

 "Będziecie nagrywać?" - zapytał mieszając farby Ryho. "Wierz mi, że warto mieć to na pamiątkę" - powiedział z uśmiechem.

Dzień "numeru popisowego" nadszedł wczoraj. Tak naprawdę było to ok 30 minut naprawdę ostrej pracy artystycznej. Zgodnie z sugestią Ryha była kamera i aparaty. Był też specjalny wstęp dla internautów oglądających live stream w godzinach popołudniowych. Komunikowaliśmy się za pomocą kartek, które być może część z Was widziała. Ba! Na pewno widziała, sądząc chociażby po zdjęciu, a dokładnie print-screenie, który opublikowała na naszym facebookowym profilu Gośka Szczypka. 

 Farby gotowe, pędzle w dłoni. Zaczynamy!

Obraz przesyłany online z pewnością jednak nie oddał w pełni wyjątkowości tej chwili. Ryho przez kilkadziesiąt minut tworzył tak jakby graffiti miało być gotowe do końca roku! Zapowiadał, że będzie to mieszanka gimnastyki i pasji twórczej i tak naprawdę było. Patrząc na niego z bliska mogliśmy zaobserwować artystyczny "szał" w oczach, a na twarzy cieknący pot. Na mnie największe wrażenie zrobiło niesamowicie zręczne posługiwanie się 4, a momentami 5 pędzlami, które Ryszard przekładał w dłoniach z niesłychaną szybkością. Równie imponujące było to jak bezbłędnie zanurzał je w 8 kubeczkach zawierających podstawowe kolory farb - od białej, poprzez czerwoną, żółtą, błękitną aż po czerń. Widok był niezapomniany. Bardzo spontanicznie nazwałem to co wyprawiał Ryszard "baletem na 4 pędzle". "Gdybym mógł tak cały czas, to wierz mi malowidło byłoby skończone w kilka dni. Ale nie mogę. Na tego typu malowanie mogę sobie pozwolić tylko na tym etapie. Gdy skończę podmalówki rozpocznie się praca o wiele bardziej precyzyjna, tam nie ma już miejsca na to co przed chwilą widziałeś" - podsumował swój "popisowy numer" Ryho.  

Podczas tych bardzo dynamicznych chwil powstała podmalówka witrażu. Tym samym malowidło zdradziło kolejną swoją tajemnicę. Na posadzce ma on długość ok 4-5 metrów. Na zdjęciach będzie miał on jednak rozmiar nieco inny. Jaki? musicie jeszcze trochę poczekać. Ryho niestety nie może tańczyć baletu cały czas... 

To już pewne - jednym z elementów malowidła będzie witraż

 
Do jutra!

DI 

ps. film z baletu na 4 pędzle już niebawem. Poniżej nieco obszerniejsza galeria foto.
 








 

piątek, 28 grudnia 2012

Czy jesteś street-artowcem?

"Czy uważasz siebie za artystę street-artowego?" - zapytałem dzisiaj z samego rana Ryszarda, który zameldował się po świątecznej przerwie w foyer Centrum tuż przed godziną 9.00. "Chodź, pojedziemy po pędzle to porozmawiamy. To nie takie proste..." - odparł Ryho. 2 minuty potem byliśmy już w drodze do marketu budowlanego, w którym mieliśmy kupić sprzęt i materiały niezbędne do dalszej pracy. Po drodze powtórzyłem pytanie. Tym razem odpowiedź nadeszła niemal natychmiast. "Nie". Muszę przyznać, że przypuszczałem, że będzie ona właśnie taka. Rzecz jasna bardzo interesowało mnie jak Ryszard "Ryho" Paprocki postrzega siebie samego i to co robi. "Widzisz, ze street-artem sprawa jest naprawdę skomplikowana" - zaczął Ryszard. "Obecnie jest to bardzo szerokie pojęcie, w którym zmieszczono mnóstwo różnych działań, czasami takich, które odbiegają znacznie od chociażby graffiti, writingu czy vlep. To np różnego rodzaju instalacje oraz działania twórcze, które wg mnie wymykają się podziałom i klasyfikacjom. Moje ma taką właśnie naturę" - opowiadał oglądając przez szybę samochodu szary, bardziej jesienny niż zimowy krajobraz Krosna.

Rzeczywiście, z działalnością artystyczną Ryha jest pewien problem. W najnowszym wydaniu albumu pt. "Polski Street Art" autorstwa Elżbiety Dymnej i Marcina Rutkiewicza umieszczono wprawdzie wielicką pracę Ryszarda, klasyfikując ją jednak jako "graffiti fotorealistyczne i 3D". "Ze mną jest tak samo jak z Kurtem Wennerem i Edgarem Muellerem - ciężko nas zaszufladkować, zdefiniować nasze prace. Ok, można powiedzieć, że to jakiś rodzaj <graffiti> choć trzeba pamiętać, że na pewno nie takie <z krwi i kości>. Ale po co w ogóle to definiować? Nie można po prostu powiedzieć, że coś jest fajne czy ładne?" - zapytał mnie w momencie, gdy parkowałem samochód pod marketem. Odparłem, że trudno się z nim nie zgodzić i zgasiłem silnik. 

"Solny Świat" Ryszarda Paprockiego w publikacji pt. "Polski Street Art cz.2 - między anarchią a galerią" Elżbiety Dymnej i Marcina Rutkiewicza. Autorzy zaklasyfikowali pracę Ryha jako "graffiti fotorealistyczne i 3D"


Chciałem zakończyć temat zanim wejdziemy do marketu więc zapytałem Ryha o ostatnią rzecz, a dokładnie o ostatnie dwie rzeczy - o to jak zatem określić może swoją pracę oraz o to jakie ma podejście do "klasycznych" street-artowców. Odpowiedź na pierwsze pytanie była dość "prosta": "Jestem artystą, który działa w przestrzeni publicznej. Czyli mimo wszystko można powiedzieć, że w jakimś sensie jestem street-artowcem, a to co robię to sztuka ulicy..." - faktycznie skomplikowane;)

Co do drugiej kwestii reakcja Ryha nie była aż tak jednoznaczna. Wg niego każda sztuka spełnia jakąś funkcję. Street-art także ją ma. To tzw. kontekst. Sztuka ulicy ma "porządkować" przestrzeń publiczną, lub wykorzystywać ją do walki o wyższą ideę. Jest wielu artystów, których Ryho szanuje. Dobrym przykładem jest Banksy. "Zobacz, to co on robi nigdy nie było przypadkowe, to przemyślane działania twórcze, poruszające niesamowicie ważne tematy. Jego prace to nie kaprys, chęć pomalowania ściany. Za tym stoi znacznie więcej. W Polsce także mamy takich artystów, zwłaszcza tych ze starszego pokolenia. Ale każdy kto tworzy mając na uwadze ten <kontekst> jest twórcą". Na tym zakończyliśmy rozmowę o naturze jego pracy twórczej i weszliśmy znaleźć pędzle, których Ryho używa zamiast puszki ze sprayem... No właśnie, to także odróżnia go od street-artowców...

W markecie Ryho pokazywał mi jak w prawdziwej pędzlowej "dżungli" znaleźć naprawdę dobry sprzęt. Testował różne modele, odrzucając po 2-3 sekundach te, które zamiast usprawnić pracę utrudniłyby ją. Ostatecznie wybrał ich chyba ok 10. "Dużo pracy przede mną" - powiedział z uśmiechem. Najważniejsze jest to, aby pędzel nie gubił włosów. Niby oczywiste, jednak są pędzle, które wydają się ich nie gubić, a potem porządnie dają w kość. Ważne jest mocowanie włosia do rączki. Wykonane solidnie daje gwarancję tego, że nie spędzi się większości czasu przeznaczonego na malowanie usuwając zgubione włosy. "Chociaż... ostatnio konserwatorzy japońscy odkryli w Kaplicy Sykstyńskiej włosie z pędzla Michała Anioła... To była prawdziwa sensacja... Może zostawię Wam tu jakiś ukryty włos?" - żartował Ryszard. 

W gąszczu pędzli specjalista od razu jest w stanie odnaleźć ten najlepszy jakościowo

W kilka chwil po powrocie do Centrum prace nad UnderGlass-em zostały wznowione. Widać było, że przez święta Ryho zatęsknił za pracą, bowiem od razu zabrał się do ostrej pracy. Przez kilkanaście minut, które spędziłem w klatce obserwując go przy pracy z pasją opowiadał o najdrobniejszych szczegółach technicznych wykonywania malowidła. "<Wstydliwe> podmalówki muszą być wykonane maksymalnie precyzyjnie. Nie może zostać ani jeden milimetr!" 

 "Zbliż się i posłuchaj tego dźwięku. Jest wspaniały..." - zachęcał Ryho. Nigdy wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że pędzel wydaje dźwięk, którego można słuchać z przyjemnością

Pędzel przemieszczał się niesłychanie żwawo po dość dużej powierzchni. "Posłuchaj tego dźwięku" - powiedział w pewnym momencie. "Ten szelest włosia po powierzchni jest niesamowity... Możesz go nagrać?" - zapytał. Nagrałem:)



Do następnego!

DI

czwartek, 27 grudnia 2012

"Wśród nocnej ciszy" - kamera zamarła


Przez Święta zaglądałam na nasz podgląd na kamerze, jedno skojarzenie: "wśród nocnej ciszy"....ciemno wszędzie, pusto wszędzie. Ale spokojnie, Ryho dziś dzwonił. Jest już w drodze do Krosna, najprawdopodobniej już jutro rano będzie go można zobaczyć "na żywo". 

A tak w oczekiwaniu na Ryha, przyznać się, kto próbował go „wygooglować”? Spróbujcie wpisać „malowidło”, najlepiej w wyszukiwarkę grafiki. Tylko to jedno słowo… efekt? Na pierwszej stronie pojawiają się malowidła naskalne w Lascaux, Altamirze i Ryho, niezłe towarzystwo, trzeba przyznać.
Prehistoryczne rysunki naskalne, ok, tam sięga historia malarstwa. A gdzie sięga historia ulicznych malowideł 3D?
Na to pytanie nie jest tak łatwo odpowiedzieć, większość przykładów współczesnych malowideł 3D znika zaraz po powstaniu, są wykonywane kredą lub mało trwałymi farbami, które spłukuje deszcz. Istnieją już tylko na zdjęciach, a tych zdjęć krąży po internecie niemało.

Artyści tworzą spektakularne dzieła na chodnikach, ulicach czy przejściach w galeriach handlowych, ich pracę oraz późniejszy efekt mogą obserwować setki ludzi (cóż, nasz projekt nie jest inny), potem dzieło znika pod stopami widzów i przechodniów (tu, nasz projekt będzie inny).

Fotografia z 1912 roku ukazująca młodą artystkę wykonującą rysunki bezpośrednio na płycie chodnika. Tego typu forma sztuki ulicy była znana już od wieków (opisywał ją m.in Szekspir). We Włoszech wędrowni malarze byli nazywani MADONNARI, malowali pod okiem przechodniów wizerunki Matki Boskiej oraz reprodukcje znanych obrazów religijnych.
Dobrze, ale kto wykonał pierwsze, takie najpierwszejsze malowidło 3D, praszczura wszystkich malowideł? Tu historia nie jest aż tak odległa, pierwsze chodnikowe malowidło 3D powstało w 1984 roku. Stworzył je Kurt Wenner, malarz przez lata kopiujący włoskich mistrzów renesansu. Wenner postanowił wykorzystać doskonale wyuczoną perspektywę oraz podłoże, które byłoby najbardziej dostępne dla widza – czyli posadzkę chodnikową. I wtedy się zaczęło...
Malowidła iluzjonistyczne zyskały niesamowitą popularność, wykonywała je coraz większa liczba artystów. Niektórzy robili to lepiej, inni trochę gorzej. Ale wiecie jak to jest, "śpiewać każdy może".



Kurt Wenner, malowidło 3D wykonane w Bettonie we Włoszech

Interesującym wydarzeniem, o którym warto tutaj wspomnieć jest Festiwal Kredy w Sarasocie w USA. Jest to coroczne 10 dniowe wydarzenie jednoczące artystów malujących na chodniku oraz widzów, którzy mogą nie tylko obserwować powstawanie poszczególnych malowideł, ale również są zapraszani do interakcji oraz zabawy ze sztuką. Festiwal skupia różnorodnych artystów, którzy przenoszą na chodnik dzieła mistrzów malarstwa, własne kompozycje, jak też coraz popularniejsze malowidła 3D. Dla zainteresowanych, na stronie festiwalu (https://chalkfestival.org) znajduje się bogata galeria zarówno artystów jak też ich dzieł wykonanych kredą.


Festiwal Kredy i kolejne etapy powstawania jednego z dzieł autorstwa Leona Keer, Rubena Poncia, Remko van Schaik i Petera Westerink.

Ostatnio Ryho mówił o WSTYDZIE. Cóż, wystarczy zajrzeć do galerii Edgara Müllera, tworzącego monumentalne malowidła iluzjonistyczne, żeby przekonać się, że to co teraz widać przez naszą kamerę to dopiero początek czegoś wielkiego... Pierwsze podmalówki, nakładanie kolejnych odcieni, interesująca sprawa.



Kolejne zdjęcia pokazują etapy pracy Edgara Müllera nad malowidłem w Londynie zatytułowanym "Jaskinia"
"Chodnikowy Picasso", tak został nazwany Julian Beever, kolejny artysta tworzący malowidła 3D. Ten Brytyjczyk początkowo malował na ulicach portrety znanych osób, aby zwrócić uwagę przechodniów, którzy pozytywnie reagowali na znane im z telewizji czy kina twarze. Obrazami 3D zainteresował się we wczesnych latach 2000. Dzięki malowidłom reklamującym znane marki, zaczął pojawiać się w mediach. Dziś jest jednym z najbardziej znanych twórców tego typu obrazów na chodnikach, i nadal rysuje tylko kredą...

Julian Beever...Święta w 3D.

Każde malowidło 3d jest wyzwaniem. Wie o tym Ryho, codziennie przekonujecie się o tym także Wy. Są także tacy, którzy pokusili się o bicie rekordu Guinessa w tej dziedzinie. Joe i Max, artyści z Londynu, postanowili stworzyć największe malowidło 3d na świecie. Miało ono osiągnąć powierzchnię 1160,4 metra kwadratowego. Udało im się.






Kolejne etapy Rebook CrossFit 3D Street art record project.

Artystów malujących iluzjonistyczne obrazy na ulicach, tamach czy placach można jeszcze wymieniać i wymieniać. Ja oczywiście do swoich ulubionych twórców dopisuję Ryszarda "Ryha" Paprockiego, i podkreślam wężykiem, wężykiem!

A wy? Jakie są Wasze typy wśród niezwykłych malarzy 3D?

Na razie.

KS



niedziela, 23 grudnia 2012

Wstyd mi!

Czy artysta może się wstydzić swojego dzieła? Może, nawet tego najbardziej wybitnego, które po latach osiąga zawrotną wartość. Przynajmniej na pewnym etapie jego powstawania...

Wczoraj na naniesionym flamastrem na płytkach szkicu pojawiła się pierwsza warstwa farby. Tym samym rozpoczął się ten etap prac, który teoretycznie powinien dawać artystom największą satysfakcję. Ale czy od razu? Okazuje się, że to nie takie proste. Zapytałem Ryha czy po definitywnym zamknięciu trwających niemal tydzień technicznych przygotowań czuje wreszcie, że zaczyna naprawdę tworzyć? Odpowiedź była zaskakująca. "Wstyd mi!" - powiedział krótko i z wyraźnym grymasem na twarzy, czym muszę przyznać wprawił mnie w pewną konsternację. "Wstyd mi za to, co w tej chwili widzisz" - rozwinął nieco myśl. Po chwili, patrząc na pierwsze pomalowane partie podłogi, zaczął stopniowo wyjaśniać: "Jak każdy artysta chciałbym od razu pokazać, że potrafię malować, natomiast zamalowałem takich oto kilka płaszczyzn, za które mi wstyd" - powiedział patrząc na czernie, żółcie i szarości naniesione w kilku miejscach klatki. "Takie coś potrafiłby niemal każdy, nie ma się czym chlubić" - kontynuował. 
 

"Wstyd mi" - powtarzał kilka razy Ryszard patrząc na pierwsze warstwy namalowane na posadzce

To co dodatkowo irytuje Ryszarda to fakt, że z racji otwartości projektu narażony jest na komentarze w stylu "też bym tak umiał", które zdarzyło mu się już słyszeć oraz że w tym momencie ciężko z tego typu opiniami polemizować. "Mają rację - póki co nie ma w tym nic nadzwyczajnego". No właśnie, póki co. Ten mało satysfakcjonujący etap wykonywania tzw. podmalówek bardzo szybko się skończy. Ryho zakłada, że zamknie go do końca 2012 r., a od początku nowego roku graffiti z każdym dniem zyskiwać będzie na atrakcyjności. UnderGlass zacznie także zdradzać wreszcie swoje tajemnice, bowiem na obecnym etapie wciąż ciężko się czegokolwiek domyśleć.

Ryho wyjaśnił także, że wykonanie uproszczonej wersji to nieodłączny element tworzenia jakiegokolwiek dzieła malarskiego. Nie inaczej jest w przypadku UnderGlass-u. Zazwyczaj jednak artyści przechodzą przez "etap wstydu" w zaciszu swoich pracowni. Ryszard przeżywa go na oczach mieszkańców i śledzących projekt internautów... "Wiesz, szczerze mówiąc wolałbym pracować w samotności i pokazać światu gotowe dzieło, ale cieszę się, że ten projekt tak funkcjonuje. Mam nadzieję, że przynajmniej część osób przekona się, że tworzenie to trudny proces, pełen chwil zwątpienia, niezadowolenia a nawet wstydu. Miała być sztuka bez tajemnic, więc jest. Wiem, że podobnie jak teraz widać to, z czego nie jestem dumny, tak samo za kilka, kilkanaście dni zacznie być widać to, co warto zobaczyć i na co warto czekać" - podsumował Ryho i wrócił do wykonywania podmalówek. 

 "Podmalówki" widziane od strony drzwi do klatki

i z poziomu schodów ruchomych

Muszę jeszcze wspomnieć o dwóch rzeczach, które wydarzyły się wczoraj - jedna przyjemna, inna niestety nieco mniej. Wolę zacząć od tej drugiej i mieć ją za sobą. Zastanawiałem się czy o tym pisać, ale klimat wstydu dominującego w dzisiejszym wpisie pasuje tu idealnie. Tym razem to jednak inny rodzaj wstydu. Powinny go odczuwać osoby, które wymyśliły niezwykle "zabawną" rozrywkę i wyjeżdżając schodami do góry zrobiły sobie z klatki śmietnik i... spluwaczkę... Nie będę tego komentował, Ryho także nie chciał...

To teraz pozytywnie. Wczoraj, w drodze do Centrum, Ryszard wstąpił do drogerii, aby kupić krem. Zabrał ze sobą bezpłatny egzemplarz sieciowego pisma, zdaje się z Beyonce na okładce. Pismo samo otwiera się na jednej ze stron, gdyż w środku zawiera bezpłatną próbkę jakiegoś kosmetyku. Na stronie znajdującej się obok "gratisu" znajduje się dość ciekawy artykuł. "Solny Świat w 3D". Coś Wam to mówi? "Zobaczycie, kiedyś tak będzie z UnderGlass" - uśmiechnął się Ryho.

Naprawdę ciężko było namówić bohatera artykułu do tego zdjęcia...

Ryszard jeszcze wczoraj późnym wieczorem udał się do domu. Wróci 27 grudnia. Do końca 2012 r. chce definitywnie zakończyć etap wstydliwy. Ale czy naprawdę ma się czego wstydzić?

My także wrócimy po świętach. Mamy nadzieję, że będziecie razem z nami. Pozostało jeszcze tyle UnderGlassowych tajemnic do odkrycia...:) Wszystkiego, co najlepsze na ten szczególny czas w imieniu Ryszarda Paprockiego oraz naszym!

DI


sobota, 22 grudnia 2012

Połóż się, a odczytasz kod

Mieliśmy tego nie robić. Chcieliśmy utrzymać projekt 3d graffiti o nazwie "UnderGlass" w ścisłej tajemnicy aż do końca, tak abyście sami mogli poznawać go po kawałku każdego dnia. Ale podejmując tą decyzję nie wiedzieliśmy o jednym - jak on wygląda. Wczoraj wieczorem zobaczyliśmy pełny "rozrys" malowidła i podjęliśmy decyzję, że możemy opublikować pierwsze zdjęcie fragmentu projektu. Oto ono:


To oczywiście rzut poziomy "UnderGlassu". Pierwszą rzeczą, która przyszła mi na myśl, gdy wczoraj zobaczyłem ten wydruk było to, że na arkuszu papieru znajduje się jakiś rodzaj kodu. Kodu, który potrafi odczytać tylko jedna osoba na świecie - Ryszard Paprocki. Gdy patrzy się na plan z góry w oczy rzucają się przede wszystkim długie smugi. Dla kogoś, kto po raz pierwszy styka się z projektem wydają się one mieć przypadkowy charakter. Czytelna jest jedynie pierwsza jego część, stanowiąca ok 5-10% całości oraz niewielkie partie reszty. Im dalej tym obraz coraz bardziej się rozmazuje, traci sens. To jednak tylko pozory. Obserwując przez chwilę moje zdziwienie Ryho zapytał wreszcie: "Ciekawe prawda?". Odpowiedziałem, że tak, bo co innego miałem powiedzieć. Natychmiast jednak zadał drugie pytanie: "Widzisz coś na planie?". Musiałem przyznać, że poza długimi, dziwnymi smugami niestety niewiele. Ryszard nie zwlekał dłużej i zdecydowanym tonem, który brzmiał nieco jak komenda, powiedział: "Musisz się położyć! O tam" - wskazał na ten koniec planu, na którym potrafiłem odnaleźć wyraźne kształty. Następnie położyliśmy się na ziemi, unosząc głowy jedynie kilkanaście centymetrów nad posadzkę. "Teraz twoje oczy są, uwzględniając skalę, mniej więcej na tej wysokości, na której w przyszłości powinny się znaleźć obiektywy aparatów fotograficznych. Przybliż się do prawego końca i zobacz". W tym momencie zobaczyłem i zrozumiałem...

 "Musisz się położyć" - aby zobaczyć końcowy efekt na planie trzeba było się położyć i unieść głowę jedynie kilkanaście centymetrów nad poziom posadzki

Zobaczyłem to, co widziałem już na wizualizacji malowidła, a zrozumiałem jak niesamowitą rzeczą jest tworzenie tego graffiti. Kulisy jego powstawania są chyba tak samo ciekawe, jak efekt, który powoli zaczyna się materializować. Tak naprawdę ciężko opisać tą chwilę. Patrzyłem na Ryha z ogromnym podziwem. Od początku wiedzieliśmy, że ten człowiek tworzy naprawdę wielką sztukę, ale dopiero, gdy zobaczyłem plan, pojąłem jak trudna to sztuka. Pozorny chaos, przypadkowość, smugi o niekreślonym kształcie, które muszą znaleźć jednak maksymalnie precyzyjne odwzorowanie na posadzce, aby stając w jednym punkcie móc podziwiać widok poziomu "minus 5". Jakim cudem on się nie myli? Jak się odnajduje, przecież to wszystko zdaje się być improwizacją...

Prace przy komputerze trwały łącznie prawie 3 dni. Były niezbędne, aby uzyskać dokładny rozrys malowidła wkomponowany w plan klatki schodowej

Uzmysłowiłem sobie także, że przez następnych kilka tygodni osoby korzystające z klatki mogą mieć poważne wątpliwość co do talentu Ryszarda Paprockiego. Im wyżej się wyjedzie tym mniej widać. Kompletna abstrakcja. I tak już pozostanie, bowiem, co podkreślał wiele razy Ryho, 3d graffiti ogląda się tylko z jednego punktu. Widziane z innej perspektywy traci swoje atuty...

Podglądam widok z kamery w klatce. Na płytkach zaczęła pojawiać się farba. Przybywa jej w bardzo szybkim tempie. Ale to dopiero pierwsze warstwy. Łącznie będzie ich kilka, więc kolorystyka tego co już widać na pewno się zmieni. Dzisiaj Ryszard pracuje do późnych godzin wieczornych, albo i nocnych. Jutro wyjeżdża na zasłużoną przerwę świąteczną. My jutro będziemy z relacją z pierwszego dnia z farbą w klatce... Cały czas możecie jednak podglądać to co tam się dzieje:) www.3d.miastoszkla.pl Na waszych oczach powstaje sztuka. Polecajcie blog i live stream! W naszej klatce dzieje się naprawdę coś fenomenalnego!

Do jutra!

DI





Praca malarska już się zaczęła. Kolejne fragmenty malowidła pojawiają się w szybkim tempie. To jednak dopiero pierwsze jego warstwy. Ich kolorystyka na pewno ulegnie zmianie

piątek, 21 grudnia 2012

Ostateczna analiza

... a dokładnie "ostateczna analiza rozrysu malowidła". Tak brzmi nazwa czynności, która wypełniła prace nad 3d graffiti od godzin przedpołudniowych do teraz. Przypuszczalnie czynność ta potrwa jeszcze kilka godzin, po czym Ryho będzie mógł przystąpić do tego, co dostarcza mu najwięcej radości twórczej - do malowania.

Zanim opiszę na czym polega owa analiza winien jestem kilka słów wyjaśnienia, które powinny były się pojawić już w pierwszym wpisie. Czemu "Ryho"? Tzn, dlaczego tak właśnie go nazywamy? Parę osób zwróciło nam uwagę na to, że brzmi to trochę za odważnie, zbyt poufale. Absolutnie nie o to chodzi. Ryszard na samym początku zaznaczył, że to jego pseudonim i jeśli z nim rozmawiamy, lub o nim piszemy to właśnie w ten sposób. Nic poza tym:)

A teraz wracamy do ostatecznej analizy. Zanim Ryho rozpocznie etap malowania raz jeszcze sprawdza czy projekt wkomponował się w przestrzeń klatki właśnie tak, jak chciał. W tym celu sporządził roboczy plan, narysowany w odpowiedniej skali, na którym odwzorował ułożenie płytek w pomieszczeniu. Plan podzielił na sektory. Najprościej porównać to do układu arkusza excellowskiego lub, jeszcze prościej, do układu jaki towarzyszy grze w statki. A3, B7, G12, itd. W rzeczywistości na skrajnych oraz kluczowych płytkach flamastrem naniósł odpowiedni numer lub literę, tak aby szybko, bez zbędnego liczenia identyfikować daną płytkę.


Następnie, na rysunek naniósł przebieg linii, które kreślił przez ostatnie dwa dni, wyznaczających kontury przyszłego graffiti. W następnej kolejności plan zostanie zeskanowany, a potem porównany w znanym już programie graficznym (możemy jedynie zdradzić, że to ten z "P" na początku... i nie jest to "Paint";) z projektem malowidła. Jeśli obrazy pokryją się idealnie, wówczas Ryho zakończy ostatecznie etap analiz i przygotowań i rozpocznie, to na co chyba wszyscy czekamy najbardziej - malowanie. Być może nastąpi to już dziś wieczorem, a być może, jeśli okaże się, że coś jeszcze trzeba zmienić, dopiero jutro.



Na przykładzie "ostatecznej analizy" doskonale widać jak ważne jest odpowiednie przygotowanie do pracy twórczej. O przypadkowych działaniach po prostu nie może być mowy. Wszystko musi się dokładnie zgadzać, stąd Ryho pracuje w ogromnym skupieniu, czasami ignorując nasze pytania lub próbę rozmowy. Wynika to z konieczności maksymalnej koncentracji. Wszystkie dotychczasowe działania pokazują też inną ważna rzecz - Ryho nie przesadzał mówiąc, że do stworzenia tego typu dzieła potrzeba zarówno artyzmu, jak i ogromnej wiedzy i umiejętności z zakresu technicznego. Fajnie, że my możemy Wam to wszystko relacjonować, ale m.in. o to właśnie chodzi w projekcie UnderGlass - o sztukę ulicy od kuchni, bez tajemnic i na żywo:) więc prośba do Was - polecajcie zarówno stronę z transmisją online www.3d.miastoszkla.pl jak i blog oraz cały projekt. Na naszych oczach powstaje piękne street-artowe dzieło!



Na koniec godny polecenia link doskonale obrazujący skupienie Ryha na obecnym etapie pracy nad 3d graffiti:

Do następnego!

DI

ps. pamiętajcie - jutro po 13.00 w Radiowym Domu Kultury na falach Trójki na pewno usłyszycie o projekcie UnderGlass.

czwartek, 20 grudnia 2012

Głupawka linearna, czyli fundament malowidła

Zaczęło się... na dobre! Po kilkunastu godzinach spędzonych przy jednym z najpopularniejszych programów graficznych, Ryho osiągnął to, czego chciał. Projekt wpasował się w warunki klatki schodowej. Modyfikacja wystawiła na próbę wszystkich czekających niecierpliwie na początek pracy artystycznej. Sam kilkakrotnie tłumaczyłem dość monotonny obraz przekazywany przez kamerę wiszącą w pomieszczeniu schodów. Tak musiało być. Przy tego typu malowidle nie można pozostawić pewnych spraw ślepemu losowi i działać na zasadzie "jakoś to będzie". Będzie super, albo nie będzie wcale, a że wcale w przypadku Ryha nie wchodzi w grę, więc musi być super. 



W każdym razie, już wczoraj ok godziny 17-18 na posadzce coś zaczęło się dziać. Monotonny obraz zaczął wzbogacać się o pierwsze nieśmiałe czarne pociągnięcia flamastra. To zarysy graffiti, które w ten sposób rękoma Ryha zaczęło zdradzać swoje tajemnice. Póki co w niezwykle minimalistyczny sposób, jednak na tyle skuteczny, że, jak dało się zaobserwować na twarzach użytkowników schodów oraz członków naszego CDS-owego zespołu, zaczęła działać wyobraźnia. 

Dla Ryha ten etap jest jednak jedynie odrobinę bardziej satysfakcjonujący niż zajęcia z projektowania graficznego. Zapytany o to jak nazwałby to, co właśnie robi, po chwili namysłu odpowiedział krótko: "głupawka linearna". ??? Że jak? Że co? Tak, nie przesłyszałem się - głupawka linearna. Musiałem poprosić o rozwinięcie tej myśli, które nadeszło błyskawicznie. Otóż na posadzce pojawiły się linie, kontury. Stąd "linearna". Rodowodu słowa "głupawka" należy natomiast szukać w charakterze tej pracy. W sumie mało atrakcyjna, mało pasjonująca, trochę jak lektura w szkole. Musisz przeczytać, choć może wolałbyś zagłębić się w zupełnie inną książkę (lub robić coś zupełnie innego), bo inaczej na pierwszym sprawdzianie polegniesz. Ryho podsumował naturę tej pracy bardzo krótko: "wiesz, to po prostu trochę głupia praca"... 



Czy głupia? Wiem, że Ryho wcale tak nie myśli;) Praca ta to fundament 3d graffiti. Ale faktem jest, że dostarcza mu ona mało emocji, bowiem regularnie urozmaica ją sobie zabawami z jednym z niezbędnych na tym etapie narzędzi - wskaźnikiem laserowym. Sam wczoraj nakryłem go, jak rozmawiając z kimś przez telefon pozdrawiał go serdecznie świecąc prosto w obiektyw kamery:) Nieco rozrywki dostarcza mu także zabawa w "łapanie zajączka". Pamiętacie? Ja przerabiałem wersję z odbijaniem promieni słonecznych od lusterka i kierowania ich na zacienione ściany. Ryho stosuje nieco bardziej nowoczesną jej wersję. Aby dobrze nanieść kluczowe dla kompozycji punkty celuje wskaźnikiem zza perspektorgafu w dane miejsce na posadzce, które druga osoba musi oznaczyć małą, żółtą karteczką. Od czasu do czasu przegania natomiast pomocnika po klatce kierując wiązkę raz w lewo, raz w prawo, kilka metrów w przód, potem w tył. A więc nie tylko gawędziarz, ale i żartowniś:) Do połowy lutego z pewnością odkryjemy jeszcze kilka innych cech jego charakteru... 

Etap "głupawki linearnej" powinien się zakończyć dziś wieczorem. Jutro mają się pojawić pierwsze pociągnięcia pędzlem, więc monotonia obrazu z kamery zostanie definitywnie przełamana. Ciekawe ile do tego czasu kilometrów zrobi jeszcze pomocnik Ryha starając się "złapać zajączka"... 

Z informacji około-UnderGlassowych jeden ważny news. Wczoraj rozmawiałem o projekcie z Agnieszką Obszańską - jedną z instruktorek Radiowego Domu Kultury, czyli sztandarowej audycji kulturalnej Radiowej Trójki. Pierwsze informacje o projekcie dotrą do słuchaczy w całej Polsce już w najbliższą sobotę, tuż po godzinie 13.00:) A to dopiero początek;)

See you tomorrow!

DI 







środa, 19 grudnia 2012

Szkiełko i oko


Oka Ryha nie da się oszukać... „Poprawiamy” – oto motto na dziś. Linie perspektywiczne trzeba było lekko przesunąć. Nowy projekt znów został rozrysowany na szybce perspektografu. Gdyby nie ten kawałek szkła malowidło nie mogłoby powstać. Żaden rzutnik czy projektor nie da takiego efektu jak wynalazek renesansu, z którego korzystał m.in. Leonardo da Vinci. Perspektywa = głębia, w zasadzie proste, na pierwszy rzut oka (zwłaszcza oka Ryha, on widzi wszystko).  

Albrecht Dürer, Urządzenie do perspektywy [sposób użycia], 1525. 

Spoglądając przez szybkę, na której znajduje się szkic obrazu wraz z liniami perspektywy, Ryho może bardzo dokładnie rozrysować kontury właściwego malowidła na posadzce... właśnie, ta posadzka to nie taka  łatwa sprawa. Pozorną głębię na płaskim obrazie czy ścianie można uzyskać stosunkowo lekko, łatwo i przyjemnie. Wystarczy parę linii zbiegających się w jednym punkcie, aby uzyskać właściwy efekt. 

Szczególnie niesamowite wrażenie dają ogromne freski czy murale "wciągające" widza swą głębią. 



Mural na elewacji Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Jana Wantuły w Ustroniu 


Perspektywa na posadzce rządzi się jednak zupełnie innymi prawami. Malowidło The UnderGlass musi jeszcze ulec ANAMORFOZIE - zadanie tak trudne jak słowo, które go określa. Ryho tak przekształci projekt, że obraz na posadzce z jednego punktu będzie dawał wrażenie właściwej głębi (uwaga: dla miłośników abstrakcjonizmu mamy niespodziankę, ze schodów ruchomych będzie można podziwiać wielki przekształcający się awangardowy obraz).
Anamorfozę uwielbiali spiskowcy (hmm...), dzięki niej można było ukryć w obrazie zagadkowe treści , które tylko wtajemniczone osoby mogły odczytać i właściwie zinterpretować. 






Hans Holbein Młodszy na obrazie zatytułowanym "Ambasadorowie" (1533) umieścił czaszkę ujetą w anamorfozie. Do dziś historycy sztuki zastanawiają się dlaczego...




Właściwie użyta anamorfoza może również sprawiać wrażenie głębi (zwłaszcza na posadzce czy sklepieniu). W barokowych kościołach "dobudowywano" nieistniejące kopuły czy okna. Czasem wręcz otwierano dach pokazując niebo pełne aniołów i świętych.


Andrea Pozzo, namalowana kopuła w kościele S. Ignazio w Rzymie.
[fot. K. Solińska]

Malowidło The UnderGlass otworzy kolejne piętro -5. Może też jak powyższe obrazy stanie się ważną częścią historii sztuki. 
Jedno jest pewne - HISTORIA POWSTAJE NA WASZYCH OCZACH !!!

Do jutra!


KS